Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł z początku czerwca.
Aria: Jeśli to coś o psach to szczekaj.
Suita: To było pod koniec maja na końcu świata czyli w Zatoce Obskiej. Załoga lodołamacza Aleksander Sannikow zauważyła białego psa plątającego się po lodzie.
Aria: Zauważyli białego psa na białym lodzie?
Suita: Czujni byli. A to było 6 km od brzegu.
Aria: Lód pod koniec maja?
Suita: To Syberia, siostrzyczko.
Aria: Gdyby pokruszyli lód, to pies mógłby zostać oddzielony od domu.
Suita: Kapitan zdecydował o podjęciu akcji ratunkowej. Psa zwabiono na łódź przy pomocy przekąsek.
Aria: Leci mi ślinka. Co oni mu dali?
Suita: Nie mam pojęcia. Kawior z bieługi?
Aria: Nikt nie karmi psów kawiorem, zwłaszcza marynarze.
Suita: Żartowałam. Nie wiem. Ale pies był głodny. Jak sie potem okazało pies 6 dni temu uciekł z domu i błąkał się po lodzie zatoki. Był wygłodzony i osłabiony.
Aria: Jak miał na imię?
Suita: To była suczka, Aika.
Aria: A jak ją odprowadzili do domu? Maszerowali 6 km po lodzie z psem na smyczy?
Suita: To była rosyjska fantazja. Psa odwieźli do domu poduszkowcem.
Aria: Fiu. Fiu. Takie przygody to psy mają chyba tylko w rosyjskiej Arktyce.
Suita: Uratowali psa w ostatniej chwili. Kilka dni później lód zaczął pękać i dryfować, a lodołamacz też zrobił swoje.
Aria: Super akcja. Wszystko dobrze się skończyło.
Suita: Ciekawa jestem czy Aika nabrała już rozumu czy nadal będzie plątać się po niepewnym lodzie?
Aria: Pewnie nigdy się nie dowiemy. Chwilowa gwiazda internetu znikła za zasłoną milczenia.