Aria: Suitka, czy ty wierzysz w astrologię, znaki zodiaku, horoskopy?
Suita: A dlaczego pytasz?
Aria: Bo naczytałam się różności: astrologiczny zodiak, chiński zodiak, aztecki zodiak, numerologia, Księga Przemian, tarot, itd. Jest tego multum.
Suita: Według mnie to są bzdury.
Aria: Dlaczego?
Suita: Naprawdę wierzysz, że można ludzi podzielić na 12 kategorii czy 12 wzorców osobowościowych?
Aria: Nie. Praktycznie każdy człowiek, czy pies różni się od pozostałych. Podzielenie ludzi na tylko 12 kategorii jest absurdem.
Suita: A ile ich powinno być?
Aria: Nieskończona liczba.
Suita: Sądzisz, że data urodzenia ma znaczenie i że układ gwiazd i planet w chwili urodzenia ma znaczenie?
Aria: Sądzę, że nie ma znaczenia. Nie ma żadnego znanego nośnika takich oddziaływań. Na taki dystans działa tylko grawitacja. Jest tak słaba, że wiele innych czynników w otoczeniu działa znacznie bardziej intensywnie – np. promieniowanie elektromagnetyczne. Zresztą większość cech człowieka czy psa i jego przyszłych możliwości rozwojowych jest określana przez geny, a DNA jest odporne na takie wpływy i ma możliwości regeneracji i likwidacji mutacji. Zdrowie matki jest ważniejsze niż wszelkie inne wpływy. Mądrzejsza byłaby astrologia oparta na wpływie miejsca urodzenia (w sensie miejsca zamieszkania matki) – mogłaby wyjaśniać różnice rasowe czy istnienie cech narodowych. Byłaby też bardziej naukowa – znany jest wpływ środowiska życia na rozwój.
Suita: Masz rację. Pogląd, że człowiek w momencie urodzenia jest w jakiś sposób ‘wrzucany’ przez układ gwiazd i planet do jednej z 12 ‘szufladek’ jest idiotyczny. A astrologia i jej zodiak z 12 równymi czasowo znakami – to oszustwo albo niewiedza astrologów. Pisałyśmy już kiedyś o tym. Sama sobie odpowiedziałaś na swoje pytanie.
Aria: Ale horoskopy czasem się sprawdzają.
Suita: Jasne że tak. Po pierwsze są tak ogólne, że zawsze będą pasować. ‘Będziesz mieć szczęście w miłości’ – sprawdzi się zarówno gdy spotkasz sympatycznego Burka, albo nie spotkasz jakiegoś psychopaty. Gdy horoskop sprawdzi się parę razy z rzędu – zaczynasz wierzyć w głupoty.
Aria: To źle?
Suita: Jasne, że źle bo zaczynasz swoje winy, swoje nieszczęścia, swój brak odpowiedzialności, swoje niepowodzenia zwalać na niekorzystne horoskopy. Zaczynasz postępować zgodnie z nimi. Naprawdę sądzisz, że jest jakiś czynnik, który kieruje kartami, który wie wszystko o twojej przyszłości i tylko trzeba umieć go przepytać?
Aria: Najpierw trzeba zapłacić za wróżbę.
Suita: No właśnie. Wróżkami są często osoby dobrze znające psychologię.
Aria: Słyszałam też o takich, które miały swoich szpiegów, którzy dowiadywali się różnych rzeczy o ludziach, a potem nakłaniały te osoby na wizytę u wróżki, która wiedziała już o nich sporo i mogła zabłysnąć tą wiedzą. Spotkałaś kiedyś psią wróżkę?
Suita: Nie. Ale wyobrażam ją sobie. Jak durne burki znoszą jej łakome kąski w zamian za wiedzę ‘tajemną’ i przejęte wsłuchują się w jej szczekanie usiłując zrozumieć zagmatwane i niejasne przekazy.
Aria: A ponieważ nie rozumieją, zaczynają się uważać za głupsze co wzmacnia ich wiarę we wróżby.
Suita: Wróżby są dla głupców i nieuków. Najlepszym ‘wróżbitą’ był Einstein. Jeden jego wzór E=mc2 przepowiedział niemal wszystko.
Aria: Większość ludzi też nie rozumie jego ‘wróżb’.
Suita: Ale wszystkie jego ‘przepowiednie’ się sprawdziły.
Aria: Radzisz, żeby zamiast czytać Księgę Przemian zająć się fizyką?
Suita: Przy tym upale to warto przypomnieć sobie Prawo Archimedesa i ciekawą historię związaną z tym odkryciem.
Aria: ‘Pies zanurzony w cieczy traci pozornie na wadze tyle ile waży ciecz wyparta przez psa’? Znam, znam.
Suita: No właśnie. Wskakujemy do basenu i nurkujemy.
Aria: I szczekamy na Eurekę?
Aria i Suita: He, he, he.