SUITA: Dzień zapowiada się nieciekawie. Pochmurno i lada moment zacznie padać.
ARIA: To chodźmy na szybki spacerek, obejrzymy nasz teren, a potem możemy spać.
SUITA: A chcesz posłuchać bajki? Akurat mam wenę.
ARIA: Jasne, dawno nic mi nie opowiadałaś! O czym to będzie?
SUITA: O psach Dingo, żyjących daleko stąd, na krańcach świata.
ARIA: No to szczekaj.
SUITA: Klan psów Dingo żył sobie spokojnie na swoim terenie i niewiele słyszał o świecie. Nie było im lekko, bo szczeniąt wciąż przybywało, a zasoby nie były zbyt bogate. Trudno było upolować pokarm i znaleźć zabawki dla niesfornych szczeniaków.
Byli coraz bardziej sfrustrowani i niezadowoleni. Aż któregoś dnia na ich odległą wyspę przybył Pies. Był inny, nie należał do ich rasy, ale przyjęli go, ciekawi opowieści o odległym świecie. Kiedy usłyszeli o bogatej krainie, gdzie nie brakuje jedzenia ani zabawek- nie uwierzyli. To była dla nich bajka. Cudowna bajka.
Pomyśleli sobie, nie jesteśmy gorsi, też chcemy mieć tyle co inni. Postanowili zbudować łódź i odpłynąć w poszukiwaniu nowych krain. Ale pokłócili się przy tym, bo każdy chciał płynąć, a nie dla wszystkich było miejsce. Wygrali najsilniejsi. Szczenięta, ich matki i reszta słabszych została.
Na wyspie było coraz gorzej. Nie miał kto chodzić na polowania, ani uczyć szczeniąt jak zdobywać pokarm. Za to rządzić i gryźć potrafił każdy. Wybuchały zamieszki, walki o władzę i resztki zasobów. Szczenięta uczono tylko bezwzględnej walki na śmierć i życie. Wyspa stała się piekłem.
ARIA: Bo nie mieli tam wojowniczej księżniczki Arii…
SUITA: Nie przerywaj. O tych, którzy opuścili wyspę słuch zaginął. Pozostali postanowili zbudować następną łódź.
ARIA: I co, wszystkie Dingo utonęły?
SUITA: Jeśli ci się znudziło, sama dokończ bajkę.
ARIA: O.K. Wszystkie najsilniejsze i najbardziej agresywne Dingo dotarły do stałego lądu. Ale ziemia obiecana nie była taka łatwa do zdobycia. Psy innych ras okazały się silniejsze i nie miały zamiaru dzielić się swoim żarciem i zabawkami. Przegoniły Dingo ze swojego terytorium i kazały im wracać na wyspę.
SUITA: Pięknie, a teraz sprawdź, czy u bram Terierogrodu nie czają się jakieś Dingo.
ARIA: Ups, nie jestem na to gotowa…
SUITA: Odwagi wojownicza księżniczko Ario!
ARIA: Ale ja jeszcze nie skończyłam z moją wersją bajki!
SUITA:” Kończ waść, wstydu oszczędź.”
ARIA: Wszystkie Dingo, które uciekły z wyspy wróciły do domu. Ale domu już dla nich nie było. Stamtąd też zostali przepędzeni.
SUITA: I to ma być morał? Żenujące…
ARIA: To jeszcze nie koniec! Odpłynęły z wyspy, żeby poszukać innych krain. Znalazły prawie bezludną wyspę…
SUITA: Dlaczego PRAWIE bezludną?
ARIA: Bo był tam jeden człowiek. Zbudował schronisko, nakarmił psy Dingo i dał im schronienie.
SUITA: Zabawki też?
ARIA: Zabawki musieli zrobić sami.
SUITA: Moja wersja bajki różni się trochę od twojej. Na szczęście wymyśliłaś człowieka. Gdyby nie on pewnie wszystkie Dingo w mojej bajce by się pozagryzały.
ARIA: A ja nie lubię krwawych złych zakończeń.