ARIA: Jestem trochę rozczarowana. Groszek nie przyjechał.
SUITA: Ale jego Pani – tak. Tyle, że bez cielęcinki.
ARIA: Ale i tak było fajnie. Dostałyśmy po kawałku ciasta.
SUITA: Zapowiada się piękny dzień. Mam na myśli pogodę.
ARIA: Jeszcze jest chłodno, idę na górę popracować z Panią.
SUITA: A ja pogrzeję się na słońcu. Na ławce pod daszkiem jest przyjemnie.
ARIA: Ale komary nie dają żyć. Takie to małe, a nie da się złapać, ani przegonić.
SUITA: Masz rację, żrą, jakby to był ostatni posiłek w ich życiu.
ARIA: Trudno wyleżeć na podwórku. Najbardziej gryzą po pysku i łapach.
SUITA: Pani zakłada nieprzepuszczalną kurtkę, chociaż jej gorąco, ale woli nie mieć pokąsanych pleców.
ARIA: Uważaj, komar ci usiadł pod okiem!
SUITA: Muszę się wytarzać, moje perfumy trochę je odstraszają.
ARIA: Może i ja spróbuję?
SUITA: Zaraz znajdę coś odpowiedniego…
ARIA: Z tym zapachem Pani może nas nie wpuścić do domu. Albo, co gorsze wykąpać.
SUITA: Mamy w domu środek odstraszający komary. Trzeba poprosić Panią o popryskanie nam futra.
ARIA: Myślisz, że to pomoże?
SUITA: Jasne, ugryzie cię tylko co dziesiąty komar.
ARIA: Ale ich są setki, a może i tysiące!
SUITA: Możesz założyć kurteczkę, tak jak Pani. Ochronisz grzbiet.
ARIA: Już wolę zadekować się w domu.
SUITA: Tam też są komary…
ARIA: Koszmar! To jakaś plaga. Nocami jest tak zimno, powinny już dawno wyginąć.
SUITA: Chyba dopiero mróz je uśmierci. Póki co, musimy z nimi żyć.
ARIA: Już sama nie wiem, czy lepsza jest ciepła jesień, czy zimna i deszczowa.
SUITA: Coś widzę za płotem!
ARIA: Jakiś pies, obcy, pogadajmy z nim.
SUITA: Zaraz mu naszczekam.
ARIA: Wystraszysz go!
SUITA: I o to chodzi.
ARIA: Ale ja jestem spragniona wieści ze świata.
SUITA: Obejrzyj w internecie.
ARIA: Wolę bezpośrednie relacje.
SUITA: Co ten pies robi? Tak dziwnie biega i kłapie zębami.
ARIA: Ucieka…
SUITA: Chyba nie przed nami.
ARIA: Przed komarami!