ARIA: Jednak Pani zawiozła mnie do weterynarza.
SUITA: Zaniepokoiło ją to, że się trzęsiesz, jesteś taka ospała, mało biegasz i wymiotujesz. Poza tym nie chcesz pić. Pewnie pomyślała, że masz wściekliznę.
ARIA: No, co ty! Czy ja wyglądam na wściekłą?
SUITA: To podstępna choroba… Warczysz na Panią, kiedy chce cię wygonić z posłania na fotelu. To wskazuje na zmiany osobowości.
ARIA: Ja tylko bronię swojego legowiska!
SUITA: Zachowujesz się tak, jakby cię coś ugryzło.
ARIA: Tylko ty mnie gryziesz, jeśli złapałam wściekliznę, to od ciebie.
SUITA: A co powiedział weterynarz?
ARIA: Że muszę zrobić badanie krwi. Mogę mieć zaburzenia pracy tarczycy.
SUITA: Może to tylko zaburzenia lękowe?
ARIA: Niczego się nie boję, nawet ciebie.
SUITA: Spotkałaś kogoś ciekawego w gabinecie?
ARIA: Dwie miłe Panie Doktor.
SUITA: A pod gabinetem?
ARIA: Kota rezydenta, zaczepiał mnie nawet. Siedziałam pod ławką z podkulonym ogonem, a ten potwór wskoczył na ławkę i atakował mnie z góry pazurami, na dodatek syczał.
SUITA: I co zrobiłaś?
ARIA: Nic, bałam się go, był u siebie, miał prawo wykurzyć intruza.
SUITA: Gdybym ja tam była, już by nie żył.
ARIA: Akurat, jesteś taka mądra, bo tego nie doświadczyłaś. Oberwałaś kiedyś od kota?
SUITA: Nigdy, nasz Gawot był nieskończenie cierpliwy. Mogłam mu wejść na głowę i pojeździć na grzbiecie.
ARIA: Ten, którego spotkałam pewnie niejednemu psu jeździł na grzbiecie…
SUITA: Trzeba było chociaż zaszczekać…
ARIA: Zobaczymy, co zrobisz kiedy pojedziesz na szczepienie.
SUITA: Rozprawię się z nim.
ARIA: Oby nie było odwrotnie…
SUITA: Masz ochotę na spacer?
ARIA: Zmęczyłam się, wolę się przespać.
SUITA: Nie ma to, jak pełny brzuch i długi sen…