ARIA: Pani wymienia słoninkę na drzewach, tę dla sikorek.
SUITA: Może da nam zużytą, to znaczy wydziobaną przez małe ptasie dzióbki…
ARIA: Chyba nie, to twarda i trochę już nieświeża skóra, która właśnie poszła do kosza na śmieci.
SUITA: Ta nowa pachnie znakomicie…
ARIA: Też bym zjadła, ale to dla głodnych sikorek.
SUITA: Ja też jestem głodna.
ARIA: No cóż, dla ciebie nie jest to sprawa życia i śmierci, tylko chwilowego apetytu.
SUITA: Pani wiesza jeszcze takie dziwne kulki, ale one nie pachną najlepiej, nie to co słoninka.
ARIA: To specjalny pokarm dla ptaków, nasiona zatopione w tłuszczu, owinięte siatką. Lubią to nie tylko sikorki, widziałam srokę wyżerającą zawartość. Niewiele zostawiła dla sikorek, to duży ptak.
SUITA: Dlaczego jej nie pogoniłaś?
ARIA: Uciekła zanim ją zauważyłam, zwykle węszę po ziemi i nie patrzę do góry.
SUITA: Uwaga przeleciały sikorki, pewnie robią zwiad.
ARIA: Odejdźmy dalej, niech się spokojnie najedzą.
SUITA: Ale wcinają, aż miło popatrzeć.
ARIA: One są pożyteczne, jeśli przeżyją dzięki dokarmianiu, na wiosnę odwdzięczą się i powyjadają szkodniki z drzew owocowych.
SUITA: Jedzcie ptaszyny, nic wam nie zrobimy…
ARIA: Pani nas woła, może ma dla nas jakąś przekąskę?
SUITA: Jeszcze skubnę trochę trawki na dobre trawienie…
ARIA: Pospiesz się, to ciasteczko.
SUITA: Lecę!
ARIA: Biegasz szybciej niż światło, zanim się obejrzałam wpadłaś do domu i połknęłaś całe ciasteczko. A gdzie moje?
PANI: Aria, masz swoją porcję, mały gapiszonie.
ARIA: Sprawiedliwa Pani…Jednak zdążyłam na przekąskę.
SUITA: Fajnie było na śniegu, ale trochę zimno. Teraz można wygodnie odpocząć.