Pani: Jack Russell Terrier, to mądry, posłuszny i bystry pies. Nie za bardzo szczekliwy.Jeśli ma pod dostatkiem zabawek i kości do pogryzienia wytrzymuje sam w domu ok.5 godz. bez żadnych niespodzianek w postaci pogryzionych mebli, czy rozszarpanych ubrań. To cudowny piesek, kochający swoich właścicieli i wszystkich ludzi. W pełni zgadzam się z opiniami innych osób zauroczonych tym małym, słodkim stworzonkiem. Jest tylko jedno “ale”, to jest pies myśliwski i ma we krwi polowanie, co zresztą widać po jego zachowaniu i dzikiej zawziętości w gonitwie za zdobyczą. Moja śliczna, słodka i kochana SUITKA, ma mnóstwo zalet, ale niestety wiele wad,których nie dało się wykorzenić. Od szczeniaka miała bzika na punkcie kota,który zawsze był bardzo spokojny i przyzwyczajony do obecności psów. Wychowywał się z jednym z nich i nigdy nie było z nimi problemów. Ale Suita była inna. Nie umiała jeszcze wskoczyć na fotel, gdzie sypiał kot, ale skakała i ujadała wściekle usiłując go dopaść. Konfrontacja nic nie dawała, gdy dopadła kota, gryzła go nie reagując na żadne polecenia. Kot nie ułatwiał sprawy, bo nie umiał, czy też nie chciał pacnąć jej pazurami, lub chociaż fuknąć. Schodził jej z drogi i utwierdzał w przekonaniu, że to ona nad nim panuje. Zawsze też była chorobliwie zazdrosna. Wzięcie na ręce w jej obecności jakiegokolwiek zwierzaka wywoływało atak agresji, w którym często ja też byłam poszkodowana, bo SUITA skakała i gryzła na oślep, jak w amoku. W ogóle teriery nie lubią jak coś nad nimi góruje, pewnie dlatego skaczą do piłki, gałęzi, czy na drzewo w pogoni za czymś, co się rusza. Kiedy Suita miała niewiele ponad rok na moich oczach zagryzła szczura. Schował się między workami na śmieci a ona wytropiła go i przez pewien czas próbowała dorwać, w końcu udało się go wypłoszyć i zaczął uciekać przez podwórko. Suita dopadła go zaledwie po paru skokach, mimo że przeszkadzał jej przy tym drugi pies Menuet i po chwili przyniosła martwego już szczura pod drzwi domu. Drugi szczur wpadł jej w zęby kilka miesięcy później, ale następnych już nie było. Wyniosły się na zawsze. Kot niestety też się wyprowadził. Bał się wchodzić do domu, a ja nie byłam w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa. Suita była szybsza ode mnie i skakała na tyle wysoko, że dosięgała kota na moich rękach, gryzła i jego i mnie przy okazji. Kot znalazł spokój na górze werandy, gdzie Suita bała się wchodzić po krętych schodkach. Tam sobie sypiał na kanapie a jedzenie dostawał na oknie, wystarczająco wysoko, żeby bezpiecznie spożyć posiłek. Ktoś sobie pewnie pomyśli, że można było psa oduczyć złych zachowań, ale wyobraźcie sobie coś, co lata wokół z prędkością światła, nie da się złapać, ani nawet dosięgnąć, gryzie i szczeka jak szalone. To jest właśnie terier. A karanie go post factum, jak wiadomo jest bezsensowne.
Upolowany szczur: