SUITA: Aria, na co tak szczekałaś zawzięcie z samego rana?
ARIA: Pokłóciłam się z jamnikiem sąsiada! Trzeba było ruszyć tłustą białą pupkę i mi pomóc w dyskusji.
SUITA: Nie chciało mi się wstawać, a o co poszło?
ARIA: Wydzierał się na mnie, a raczej wyszczekiwał, że nie gonimy bażantów na swojej posesji. Podobno o świcie, kiedy jeszcze śpimy te bezczelne ptaki łażą po podwórku i wrzeszczą nie dając spać sąsiadom.
SUITA: Szkoda, że mnie nie zawołałaś! Powiedziała bym jamnikowi, że gdybyśmy ganiały je o świcie, nie mogła by spać cała ulica.
ARIA: On uważa, że to wszystko nasza wina, bo jesteśmy leniwe śpiące królewny!
SUITA: No tego, to mu nie daruję! Już ja mu naszczekam! A był taki miły, chciał się nawet z tobą bawić.
ARIA: Rozumiem, że jest wściekły, ale to nie nasza wina, że bażanty tak się rozzuchwaliły. Pani mówiła, że omal nie przejechała jednego, spacerującego środkiem ulicy. One naprawdę niczego się nie boją.
SUITA: Ale jak on może mieć pretensje do nas? Niech sam lepiej pilnuje swojego podwórka!
ARIA: Podobno pilnuje, ale właśnie dlatego bażanty nocują u nas, a jego to drażni.
SUITA: To dajmy mu przepustkę do Terierogrodu, niech wejdzie przez dziurę w płocie i zrobi z nimi porządek. Zobaczymy, jak sobie poradzi.
ARIA: Tak właśnie pomyślałam…Ciekawe jak wskoczy na drzewo na tych swoich krótkich, krzywych łapkach…
SUITA: I pewnie gdy zobaczy z bliska te wielkie ptaki, będzie jeszcze szybciej wiał tam, skąd przyszedł.
ARIA: Ty to masz zawsze dobre rozwiązanie!
SUITA: W końcu ja tu rządzę. Jestem królową!