ARIA: Pani widziała dziś przy drodze nieżywego zająca!
SUITA: Pewnie zabił go samochód, tak jak naszego Gawota.
ARIA: Nie uważasz, że Pani mogłaby go zabrać i nam przyrządzić?
SUITA: A jeśli był chory, albo wściekły?
ARIA: Czy to ma jakieś znaczenie? W końcu to tylko mięso.
SUITA: Wolę przyzwoitego kurczaka ze sklepu ugotowanego przez Panią.
ARIA: Tyle dobra się zmarnuje…
SUITA: Nie przesadzaj, takie jest życie. Biedny zając, nie miał szans w starciu z samochodem.
ARIA: To może ktoś go chociaż pochowa?
SUITA: Gdy zapadnie zmrok, przyjdzie po niego lis i zabierze do nory, albo może jakiś bezpański pies się pożywi.
ARIA: Tak myślisz?
SUITA: Człowiek raczej tego nie zje…
ARIA: No tak, szkoda że nie żyje, już go nie poganiam po polach.
SUITA: Może zostawił po sobie młode?
ARIA: Byłoby fajnie, za jakiś czas miałybyśmy do poganiania stado zajęcy!
SUITA: Chodźmy lepiej pobuszować w lasku, krety rozpoczęły już swoją działalność.
ARIA: Masz rację, trzeba je przegonić dalej, na pole.
Zakwitły już pierwsze fiołki!