SUITA: Słyszysz? Jakieś chlupanie i bulgot dochodzi z komputera.
ARIA: To Pani zainstalowała sobie nową grę i teraz pływa po oceanie nieznanej planety. Pływa, nurkuje, ucieka przed strasznymi potworami morskimi i zbiera srebro, złoto i brylanty.
SUITA: Skąd wiesz?
ARIA: Podglądałam siedząc na kolanach młodszej Pani. Patrzyła co robi starsza Pani i bardzo jej się to spodobało.
SUITA: My też sobie pogramy, jak odejdą od komputera.
ARIA: Trochę się boję tych potworów. Wyskakują nagle i atakują zanim zdążysz odskoczyć, a raczej odpłynąć.
SUITA: No tak, mogłabyś ze strachu zsikać się do oceanu.
ARIA: No wiesz! Gra tego nie przewiduje. Mogłabym najwyżej popuścić na krzesełko i Pani zaraz by się domyśliła, kto tu siedział.
SUITA: Może lepiej nie grajmy w ludzkie gry. Ja się boję wody, ty potworów, no i jak się Pani zorientuje, co robimy schowa nam komputer.
ARIA: Masz rację, ja też boję się wody. Wolę pograć w piłkę, albo w gryzionego.
SUITA: Mogliby zrobić jakieś gry komputerowe dla psów…
ARIA: Na przykład gonienie bażantów, albo polowanie na zająca.
SUITA: Wtedy żaden pies by się nie nudził pod nieobecność właścicieli.
ARIA: Pod warunkiem, że nauczy się obsługi komputera!
SUITA: Chodźmy pogonić prawdziwe bażanty, słyszę je za oknem. Pewnie siedzą na drzewie u sąsiada. Dajmy im popalić!
SUITA: Pani wyhodowała na werandzie cytryny:
ARIA: A to jej zbiór! Szkoda,że dla nas nie nadają się do zjedzenia.