Aria: Widziałam dwa pisklęta, które wypadły z gniazda. Jedno z nich było już martwe.
Suita: A drugie?
Aria: Spadało mi tuż przed nosem.
Suita: I?
Aria: No, wiesz, tego, hmmm, chapnęłam je i zagryzłam!
Suita: Dobrze zrobiłaś!
Aria: Dobrze? Myślałam, że na mnie naszczekasz.
Suita: Dobrze. I tak by nie przeżyło. Było skazane na śmierć, a ty zaoszczędziłaś mu niepotrzebnego cierpienia.
Aria: Dlaczego pisklęta wypadają z gniazd?
Suita: Nie wypadają. Są wypychane. Gdy piskląt jest dużo, a jedzenia mało, te silniejsze przepychają się bliżej do pokarmu, jedzą więcej, są większe i silniejsze, a potem wypychają te najsłabsze z gniazda. Gdyby nawet przeżyły i tak nie miały by szans. A te które zostają, są jeszcze silniejsze.
Aria: Myślałam, że to matka wyrzuca pisklęta.
Suita: Zwierzęce matki kochają swoje dzieci, ale czasami zabijają najsłabsze, dla dobra pozostałych.
Aria: A psie matki? Starsze rodzeństwo wiecznie odpędzało mnie od mamy i nie dawało mi się najeść. Dlaczego mama mnie nie zagryzła?
Suita: Jesteśmy zwierzętami udomowionymi. Mama, dzięki ludziom, miała dość pokarmu, aby wykarmić cały miot. Poza tym jesteś rasowcem. Masz rodowód. Jesteś zważona, zmierzona, zaczipowana. Słaba czy nie, jesteś warta całkiem sporą sumę pieniędzy. Nikt by nie pozwolił cię zagryźć, ani nie dał ci umrzeć z głodu. Nie mówiąc o tym, że mama kochała ciebie może bardziej niż inne szczenięta.
Aria: To Pan mnie kupił? Musiał pracować, żeby mnie nabyć?
Suita: Właśnie tak.
Aria: Jestem mu bardzo wdzięczna. No i cieszę się, że psy nie żyją na drzewach.
Suita: Ale może powinny umieć po nich chodzić!
Aria: Ewolucja jest głupia!
Suita: Może nie tak bardzo. Może i nasze rodzeństwo było silniejsze od nas, ale to my robimy prawdziwe kariery!