Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł z końca kwietnia.
Aria: Coś o psach?
Suita: Tak. Szczekać?
Aria: Jasne.
Suita: Był sobie pies, owczarek australijski, o imieniu Jackson. Mieszkał wiele lat ze swoją panią. Aż któregoś dnia …
Aria: Co się stało?
Suita: … ktoś ukradł psa spod sklepu.
Aria: Ale numer!
Suita: Właścicielka założyła specjalną stronę, przygotowała ulotki z wizerunkiem psa, zaoferowała nagrodę 7 tys. dolarów. Wynajęła też samolot, który latał nad miastem z bannerem, na którym był adres strony. Wynajęła nawet detektywów, którzy sprawdzali monitoringi.
Aria: Chyba jej rzeczywiście zależało na odzyskaniu psa.
Suita: Za ciebie Pan wyznaczył kiedyś nagrodę 2500 zł. Ale wracajmy do Jacksona. Minęło kilka miesięcy. Ktoś z mieszkańców zauważył psa na ulicy. Posiadacz psa został aresztowany. Pies trafił do schroniska.
Aria: No, no.
Suita: Właścicielka skontaktowała się ze schroniskiem i podobno zalała się łzami gdy zobaczyła na zdjęciu ze schroniska swojego psa. Oboje o mało nie oszaleli z radości w czasie pierwszego spotkania po długiej rozłące.
Aria i Suita: Wszystko dobre co się dobrze kończy.
Suita: Mam nadzieję, że pies kocha ją tak samo mocno jak ona psa.
Aria: A ja bym chciała wiedzieć kto obciął Jacksonowi ogon!
A musiał ktoś obcinać? Menuet przecież też nie miał ogona – taki się urodził.