Suita: Przyjechał Pan i zabrał nas na spacer po polach. Pogoda była idealna. Dość ciepło i bez wiatru.
Aria: Nie było nic do gonienia ani zagryzienia.
Suita: Ale sporo do tropienia.
Aria: Bażanty i tysiące śladów saren.
Suita: Osobiście była tylko jedna mała sarna, która ukryła się w polu. Prawie nie pachniała, ale Pan wytropił są aparatem.

Sarenka

Aria: Potem maszerowaliśmy polami pełnymi cebuli.

Pole cebuli

Suita: Następnie przez pole marchewki.

Pole marchewki

Aria: Najfajniej było na kartofliskach.

Pole kartofli

Suita: Nauczyłyśmy się skakać po redlinach nie wpadając w bruzdy.

Skakanie po redlinach

Aria: Przeszłyśmy prawie 10 km.
Suita: Pod koniec spaceru spotkałyśmy dużego psa luzem, podobnego do rottweilera.
Aria: Ja się grzecznie przywitałam, ale byłam czujna i spięta.
Suita: Ja warknęłam i o mało nie sprowokowałam awantury.
Aria: Czasem szczekasz za dużo.
Suita: Miałam pozwolić, aby mnie obwąchiwał jakiś kundel? Na szczęście ktoś go odwołał.
Aria: Po drodze wszystkie psy witały nas serdecznie i owacyjnie.
Suita: Chór wiejskich psów. Tak szczekają tylko na nasz widok!
Aria: Gdy wróciłyśmy – ubłocone i szczęśliwe – padłyśmy ze zmęczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *