Suita: Aria, co ty wyprawiasz? Machasz łapkami jakbyś trzymała w nich miecz!
Aria: Jestem Wojowniczą Księżniczką.
Suita: No i co z tego?
Aria: Mam wirtualny miecz i zabijam realne koronawirusy. Ciach, ciach i koronawirus trup.
Suita: Co ty bredzisz? Ja nie widzę żadnych koronawirusów. Są bardzo małe. Ogląda się je przez mikroskop elektronowy.
Aria: Bo jesteś ślepa. Ja mam mikroskop elektronowy w oczach!
Suita: W takim tempie to całego życia ci nie wystarczy, żeby zabić koronawirusy!
Aria: Ale ja przynajmniej walczę, próbuję! Zabiję chociaż parę. Nie chcę żeby zaraziły nasze Panie.
Suita: Mam mądrzejszy pomysł. Rób szybkie wdechy i wydechy przez nos – koronawirusy wpadają i umierają i nie wydostają się z powrotem.
Aria: Ojej. Zakręciło mi się w głowie!
Suita: Żartowałam. To się nazywa hiperwentylacja. Uspokój oddech, zaraz ci przejdzie.
Aria: Ty to zamiast przygotować Terierogród na atak koronawirusów robisz sobie ze mnie żarty.
Suita: Ty tu jesteś władzą, ty się martw.
Aria: Martwię się, ale proszę cię, jako moją doradczynię, o radę.
Suita: Ho, ho. Nauczyłaś się grzecznie prosić. Koronawirus to prawie czyste białko i kwas nukleinowy RNA. Możliwości walki są ograniczone. Wirus poza organizmem żyje całkiem długo, nie lubi bardzo niskich i bardzo wysokich temperatur. Duża wilgotność powietrza ściąga go na podłoże. Może przenosić się z wiatrem i na ubraniach, szczególnie poliestrowych. Boi się Słońca, a konkretnie ultrafioletu. O ile bakterie wymagają długiej ekspozycji (ok. 30 minut) na ultrafiolet, to wirusy umierają już po 1 – 2 min.
Aria: Ale nie mamy lamp ultrafioletowych. Zresztą ultrafiolet jest szkodliwy dla oczu.
Suita: Dobrym sposobem jest jonizator powietrza. Ujemne jony, stykając się z koronawirusem powodują jego śmierć.
Aria: To jest niezły pomysł – przynajmniej realny.
Suita: Nie bardzo. Jeśli któraś z Pań się zarazi, obie zachorują i wtedy jonizator powietrza niewiele pomoże. Ale z pewnością nie zaszkodzi.
Aria: To co proponujesz?
Suita: Proponuję jedyne co możemy zrobić – czekać. Ale sytuacja nie jest dobra. Wczoraj liczba chorych w Polsce przekroczyła 1000 i jak na razie rośnie. A Panie muszą jeździć po zakupy dla siebie i dla nas. I wtedy łatwo mogą się zarazić.
Aria: W Biedronce przez pierwszą godzinę rano seniorów wpuszczają i obsługują w pierwszej kolejności. Wtedy jest tam najmniej wirusów.
Suita: Nie wiedziałam. Ale Pani już to pewnie wie i zaraz wykorzysta.
Aria: Co robimy teraz?
Suita: Poćwicz sobie. Utrzymuj kondycję. Dobrze ci to zrobi.
Aria: A ty co będziesz robić?
Suita: Popatrzę sobie, a potem pójdę się zdrzemnąć.
Aria: Ty nie musisz dbać o kondycję?
Suita: Masz rację, muszę. Dobra, poćwiczę razem z tobą.
Aria: Co ci się stało? Tak łatwo rezygnujesz z drzemki?
Suita: Sytuacja jest niepewna – lepiej być jak najzdrowszą i w jak najlepszej kondycji.
Aria: Napływ koronawirusów z lewej! Do ataku!
Suita: Do ataku! A masz ścierwo! Przetnę cię na pół!
Aria: A tobie wredny wirusie obetnę wszystkie wypustki po kolei!
Suita: 16, 17, trup, trup…
Aria: 20, trup. Nie grzeb się!
Suita: Wrrr! Ciach! Ciach!
Aria: Ciach! Płazem go! Wrrr!
Suita: Może się zatrudnimy w jakimś szpitalu zakaźnym do rozśmieszania pacjentów. Podobno śmiech to zdrowie!
Aria: Jeśli ktoś umrze ze śmiechu to dopiero wtedy będziemy miały kłopot.
Aria i Suita: Koronawirusy na czwartej!