Aria: Przyjechał Pan!
Suita: Aria, przegrałaś zakład.
Aria: Jaki zakład?
Suita: Nie udawaj głupa. Zakład o 3 kawałki mięsa z kolacji, o to że Pan przyjedzie w nowych jeansach.
Aria: Ale Pan przywiózł spodnie, ale nie miał ich na sobie – więc zgodnie z brzmieniem zakładu ja wygrałam.
Suita: Ty sobie chyba kpisz. Dobrze wiesz, ze zakład był o to czy Pan potrafi sobie kupić spodnie bez pomocy Pani czy nie. I nie ma znaczenia czy je będzie miał na sobie czy nie.
Aria: Masz może trochę racji, ale upieram się przy tym, że przegrałaś. Powinnaś dokładnie wiedzieć co szczekasz. Ja nie muszę się zastanawiać nad tym, co ty myślałaś jak się zakładałaś.
Suita: Masz trochę racji. Proponuję, że oddam ci jeden kawałek mięsa z kolacji. Ty wygrałaś, ale ja lepiej znam Pana.
Aria: Niech będzie. Zgoda. Ale następnym razem ci nie odpuszczę.
Suita: OK. Za to opowiem ci jak wyglądały te zakupy.
Aria: Szczekaj.
Suita: Pan poszedł pieszo 4 km do sklepu z jeansami, który miał być czynny od 10:00. Pan był przed 11:00, ale sklep był zamknięty. Następnego dnia Pan wybrał się do dużej, jeszcze dalszej, galerii, gdzie jest mnóstwo sklepów odzieżowych, ale albo nie było odpowiedniego rozmiaru albo koloru. Jak znalazł odpowiedni rozmiar, to miał kłopoty ze ściągnięciem spodni bo nogawki były zbyt wąskie.
Aria: He, he, he.
Suita: Wracając, Pan postanowił jeszcze raz zajrzeć do tego pierwszego sklepu. Sklep był otwarty. Panu udało się kupić odpowiednie jeansy. Łącznie zrobił ok. 18 km pieszo, aby kupić spodnie.
Aria: He, he, he. Opowiadasz głodne kawałki, ale warte dwóch kawałków mięsa. Rzeczywiście lepiej znasz Pana.
Suita: Jestem z naszymi ludźmi trzy lata dłużej niż ty.
Aria: A potem poszłyśmy na pole. Pan zrobił trzy zdjęcia. Okazało się, ze na pole pszenicy właśnie przyjechał kombajn i rozpoczął żniwa.
Suita: Szybko wróciliśmy do domu.