Aria: Przyjechał Pan. Najpierw poszliśmy do sadu powęszyć trochę.
Suita: Potem Pan wyciągnął smycze i poszliśmy z nim i z Panią na pobliskie pola.

Aria: Szliśmy przez szkółkę tuj, gdy nagle poczułyśmy świeży zapach saren. Rzuciłyśmy się w ich kierunku.

Suita: Szłyśmy dolnym wiatrem, gdy nos wykrywa najmniejsze zmiany gradientu zapachu i prowadzi prosto do celu.


Aria: Przebiegłyśmy około 1.5 km. Gdy byłyśmy blisko stado saren rozprysnęło się we wszystkie strony.

Suita: Można szczeknąć, że to sarny nas otoczyły.
Aria: Uganianie się za pojedynczymi, szybkimi sarnami, nie miało sensu.
Suita: Dałam rozkaz odwrotu.
Aria: Spokojnym truchtem wróciłyśmy do miejsca, skąd wybiegłyśmy i gdzie czekali Pani i Pan.

Suita: Pani zbeształa nas za samowolne oddalenie się, ale pochwaliła za powrót do punktu wyjścia.
Aria: Potem, powoli, spacerkiem wróciliśmy wszyscy do domu.

Suita: Byłyśmy strasznie brudne. Po południu czekała nas kąpiel w wannie.


