Aria: Suita, co czytasz?
Suita: O kobiecie, której 11-letni psi przyjaciel rasy husky, o imieniu Mika, zmarł.
Aria: Śmierć przyjaciela to zawsze tragedia. Ale zawsze można jakoś uczcić pamięć o nim.
Suita: Właśnie to zrobiła.
Aria: Jak?
Suita: Wytatuowała sobie na boku ślad psiej łapy swojego pupila.
Aria: Mało oryginalne. A skąd miała ślad łapy?
Suita: Odcisk zrobił weterynarz po śmierci psa. Ale ona zrobiła coś więcej – skremowała przyjaciela i jego prochy dodała do tuszu do tatuażu.
Aria: To już jest ciekawe. Ale właściwie …
Suita: Właściwie?
Aria: Prochy jej przyjaciela niczym nie różniły się od prochów innych psów.
Suita: Co masz na myśli?
Aria: Nie było DNA jej przyjaciela.
Suita: To by było niehigieniczne i mogłoby się źle skończyć – prochy są sterylne – inne szczątki nie. Zresztą wiele osób skrytykowało jej pomysł. A ty co myślisz?
Aria: Sądzę, że kochała zwierzaka i chciała uczcić jego pamięć i być z nim na zawsze. Może wybrała nie najlepszą metodą, ale nie należy jej krytykować – to jej wybór. A ty co myślisz?
Suita: Jej pies byłby szczęśliwy, że jego ukochana pani tak mocno go kochała.