Suita: Wpisy zawsze przygotowujemy razem z Arią. Tym razem było inaczej. Wpis Nieposłuszeństwo napisała Aria. Ja napisałam własną wersję wydarzeń. Potem długo warczałyśmy na siebie, który wpis opublikować. Wygrała Aria. Ale postanowiłam opublikować ten post, żeby nasi Czytelnicy sami ocenili, która wersja bardziej im się podoba. A jaka jest prawda? Sami wybierzcie!

Aria: Przyjechał Pan.
Suita: Gdy wszedł do kuchni i rzucił nasze uprzęże na podłogę – wiedziałyśmy, że będzie spacer.


Aria: Pani bała się, że na polach będzie błoto i nie poszła.
Suita: Było błoto, ale nie takie straszne. Zresztą Pan szedł po miedzach i sprytnie unikał kałuż i błota.
Aria: Było mnóstwo fantastycznych wiadomości węchowych.
Suita: Wiedziałyśmy kto z kim, gdzie, kiedy i dlaczego.
Aria: Poznałyśmy też odpowiedź na wiele innych pytań.


Suita: A ponieważ wiadomości węchowe nigdy nie są fake news – wiedziałyśmy, że to wszystko prawda.
Aria: Było fantastycznie.
Suita: Ale w pewnym momencie zobaczyłyśmy i poczułyśmy sarny.
Aria: I pognałyśmy za nimi.
Suita: Gdy Pan nas odwołał – ja posłusznie wróciłam do Pana. Wiedziałam, że Pan uznał pogoń za bezsensowną – inaczej by nas nie odwoływał. A dlaczego ty nie posłuchałaś?


Aria: Wiesz. To nie jest tak. Gdy jestem na tropie, gdy w duszy coś zagra, gdy poczuję zew krwi to nie widzę i nie słyszę nic tylko gnam za tropem. Wiedziałam, że jestem nieposłuszna, wiedziałam, że łamię zasady, wiedziałam, że Panu będzie przykro – ale to było za mało, żeby wrócić.
Suita: Dlaczego nie zew posłuszeństwa?
Aria: Nie wiem. Może dlatego, że drapieżnikami jesteśmy od milionów lat, a towarzyszami ludzi zaledwie od kilkunastu tysięcy. I posłuszeństwo przegrywa.
Suita: A potem słyszałam jak Pan dzwonił do Pani, że Aria pognała za sarnami i zniknęła z pola widzenia i nie wiadomo, gdzie jest. Ja też nie wiedziałam.


Aria: Goniłam je przez 3 kilometry, ale duże sarny uciekają szybko. Trzeba by było być chartem. Ale przynajmniej próbowałam. Tym razem się nie udało.
Suita: Nigdy się nie uda. Jesteśmy norowcami, przeznaczonymi do innego typu polowań. A ja z Panem poszliśmy szosą około kilometra. Pan gwizdał i wołał cię. Mówił do Pani przez telefon, że może sarny uciekły na drugą stronę szosy, i trzeba cię szukać w zupełnie innym miejscu. A w końcu powiedział do mnie:
Pan: Wracamy. Zaufam mądrości i rozsądkowi Arii. Na pewno wróci do punktu wyjścia, tam skąd ruszyła za sarnami.


Suita: Wróciliśmy i szliśmy polem równolegle do poprzedniej ścieżki. I wtedy zobaczyliśmy, że jesteś dokładnie w pobliżu kępy drzew z której wybiegły sarny, za którymi pobiegłyśmy. Pan zadzwonił do Pani i powiedział, że Aria co prawda nie zdała egzaminu z posłuszeństwa, ale zdała egzamin z rozsądku i rozumu wracając do punktu wyjścia.
Aria: Myślałam, że Pan będzie zły, wściekły, że nakrzyczy na mnie.
Suita: A przywitał cię z radością.


Aria: I ta radość Pana ze spotkania zabolała bardziej niż gdyby Pan się wściekł. Było mi przykro jak nigdy, bo wiedziałam że zawiodłam, ze zachowałam się źle, że zasłużyłam na karę.
Suita: Nie wykazałaś się posłuszeństwem, ale potem postąpiłaś idealnie tak jak powinnaś.Następnym razem bądź posłuszna, posłuchaj wołania i wróć.
Aria: To niemożliwe. Ten instynkt myśliwski jest silniejszy od wszystkiego. Gdy znów znajdę się w takiej sytuacji, znów pognam za sarnami, rzucając wszystko.
Suita: Masz świetny węch, jesteś szybka i wytrzymała w biegu, zawzięta, bezwzględna i bezkompromisowa. Nie chciałabym konkurować z tobą w zawodach myśliwskich.
Aria: Ale jestem niepohamowana i nieposłuszna.


Suita: Pani i Pan doskonale o tym wiedzą. Kochają cię i zawsze ci wybaczą.
Aria: Pocieszyłaś mnie. “Miłość ci wszystko wybaczy”?
Suita: Prawie. Prawie wszystko. Miłość to również odpowiedzialność za spowodowanie, żebyś komuś kogo kochasz nie musiała wybaczać ponownie.
Aria: I stąd czasem twoje zęby na mojej pupie.
Suita: Własnie tak. Miłość i dyscyplina.
Aria: To jednak była świetna przygoda.


Suita: A przy okazji egzamin, który zdałaś na szóstkę podobnie jak poprzedni. Teraz ludzie nie będą się tak bali o ciebie, bo wiedzą, że wracasz.
Aria: No i powinnyśmy chyba szczeknąć naszym czytelnikom, że przygoda skończyła się podwójną kąpielą.
Suita: A potem słodką drzemką na miękkim posłanku.
Aria: A powinnyśmy napisać o smaku surowej sarniny.
Suita: Koszty cywilizacji. Naprawdę wolałabyś mięso z uciekających saren, śmierdzące kwasem mlekowym, od pysznego jedzonka przygotowanego przez Panią specjalnie dla nas?
Aria: Pewnie nie. Nie wiem. Ale z pewnością chciałabym spróbować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *