Aria: Dzisiaj przyjechał Pan.
Suita: Gdy zobaczyłyśmy wyciągnięte smycze mało nie oszalałyśmy ze szczęścia.
Aria: Pan ubrał nas w szelki, a potem zachował się bardzo brzydko.
Suita: Zabrał mnie, a ciebie zostawił.
Aria: A ja jak głupia pobiegłam do swojego tajnego wyjścia. I zaczepiły mi się szelki.
Suita: To była podpucha. I już nie mamy tajnego wyjścia.
Aria: Popracujemy nad nowym tajnym przejściem.
Suita: Ale o wszystkim zapomniałyśmy, gdy wyszłyśmy w pole.
Aria: Były tu wszelkie zapachy: bażanty, zające, no i oczywiście sarny.
Suita: Z początku miałyśmy wiatr w stronę saren i nie wyczułyśmy ich.
Aria: Ale Pan pokazał nam je i ruszyłyśmy. Ale były dość daleko i pościg za nimi nie miał sensu.


Sarny, których nie udało nam się dogonić

Sarny, których nie udało nam się dogonić

Suita: Ty może dałabyś radę je ścigać, ale ja nie dałam rady.
Aria: I wróciłyśmy do Pana. Potem była niespodzianka.
Suita: Droga, która była jesienią znikła.
Aria: Poszliśmy na skróty, ale Pan gdy zobaczył, że musielibyśmy przechodzić koło dwóch ganiających luzem wilczurów bez właściciela stchórzył i nadrobiliśmy drogi.
Suita: Potem wracaliśmy przez wieś. Wszystkie psy witały nas radośnie, a my im równie radośnie odszczekiwałyśmy.
Aria: Tak radośnie, że aż ludzie wychodzili na drogę patrzeć co się dzieje.
Suita: Kompletnie wykończone wróciłyśmy do domu.
Aria: To był cudowny spacer pełen wrażeń …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *