SUITA: Przyjechał Pan, idziemy na spacer!
ARIA: Chcę na spacer, ale bez smyczy.
SUITA: To chyba niemożliwe…
ARIA: Póki co, schowam się w kuchni.

SUITA: Pan coś robi na komputerze, pije herbatę, daje nam ciasteczka i nie ma zamiaru iść na spacer.
ARIA: Teraz szuka śrubokrętów, ogląda drzwi, wszędzie leżą jakieś śrubki i narzędzia.

SUITA: Naprawia drzwi i skanuje komputer, jednocześnie.
ARIA: Ale zamieszanie. Wszyscy biegają, jak ja za sarnami. Otwierają i zamykają drzwi, biegają z kuchni do pokoju i na podwórko. Otwierają i zamykają szuflady. Zaraz ktoś nadepnie mi na ogon.
SUITA: Drzwi się już zamykają, naprawione. Idziemy na borówki! Pozbieramy te najsłodsze spod krzaka.

ARIA: Pan i Pani nazbierali borówek i nawet nie dali powąchać. Zebrali też parę gruszek. Mam nadzieję, że jeszcze jakaś dla mnie spadnie. Mam! Jest słodka i miękka. To lubię.

SUITA: Co tam znalazłaś? Nie chcesz już borówek?
ARIA: To jest lepsze. Mniam, ale słodycz.

SUITA: Zostawisz trochę?
ARIA: Poszukaj sobie sama, ta jest moja. Wrrr.


SUITA: Jedz, jedz, zaraz idziemy na pole. Moja gruszka jeszcze spadnie…

ARIA: Otwarta brama, możemy wyjść? Tak bez smyczy?
SUITA: Jasne, Pan nas woła, tylko nie odchodź zbyt daleko.
ARIA: Tu się czai ten wredny elektryczny pastuch. Przy nodze Pana jest bezpiecznie. Zawsze się go trzymam.
SUITA: Akurat! Póki nie zobaczysz sarny, potem dostaniesz amoku i pognasz przed siebie.
ARIA: Tu jest tak wysokie zielsko, że nie wypatrzę nawet zająca.

SUITA: Chodź na maliny, przy okazji możesz złapać mięso ogrodowe.
ARIA: O, jakie?
SUITA: Wielkie, brzęczące, wypasione muchy.

ARIA: To nie mięso ogrodowe, tylko szkodnik. Nie cierpię much.
SUITA: Chodź się wytarzać w kompoście, to wyjątkowa okazja.

ARIA: Dzięki, nie mam dziś ochoty na kąpiel.
SUITA: Ale pod warstwą liści i trawy mogą być gryzonie. Kto je złapie, jeśli nie my?
ARIA: Pozbieram z Panią ogórki i jabłka dla Pana.
SUITA: A ja pobuszuję w malinach. Ale tu zapachy!

ARIA: Suita, Pan cię woła, wracaj, gdzie ty jesteś?

SUITA: Już lecę, nie zdążyłam nawet wsadzić nosa w kompost. Pan biega chyba szybciej ode mnie. Nie nadążam z węszeniem.

ARIA: Szkoda, że nie zabrał nas na dłuższy spacer. Zrobił tylko zamieszanie.

SUITA: Też miałam nadzieję na więcej atrakcji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *