SUITA: Zrobiło się ciepło i ani śladu po zimie.
ARIA: Nawet kwitnąca kapusta pekińska odżyła.
SUITA: A widziałaś sałatę? Zieloniutka, tylko pogryzać.
ARIA: Ale chińską sałatę coś nam wyżarło.
SUITA: To pewnie ten bażant, co go wypłoszyłyśmy z krzaków. Ale miał pietra! O mało go nie upolowałyśmy. Odfrunął z dzikim wrzaskiem strasznie zaskoczony. Tylko pióra się posypały.
ARIA: Myślał, że tu nikt nie pilnuje.
SUITA: Padało, więc nie wychodziłyśmy tak często na patrol.
ARIA: To chodźmy na tę wiosenną zieleninę. Ja zjem trochę sałaty, a ty swoją trawkę.
SUITA: .U nas w ogrodzie już kwitną przebiśniegi!
ARIA: A ogródek wrzosowy wygląda prawie, jak latem.
SUITA: A wiesz, że na następny spacer z Panem pójdziemy w kurteczkach?
ARIA: O nie, muszę się trochę odchudzić, bo się w swoją nie zmieszczę!
SUITA: Moja jest trochę większa, pożyczę ci.
ARIA: A ty co założysz?
SUITA: Moje stare białe, wygodne futro.