ARIA: Widziałaś te wielkie maszyny na ulicy?
SUITA: Widziałam, słyszałam i oszczekałam. Kopią wielkie doły na trawniku sąsiada. Podłączają nowo wybudowany dom do mediów.
ARIA: Ale na naszym trawniku też stoi laweta. Pewnie te maszyny przywiozła.
SUITA: Zniszczy nam trawnik. Pani próbowała im powiedzieć, żeby zaparkowali na własnym terenie, ale ją zignorowali. Myślą, że wszystko im wolno.
ARIA: Ludzie czasami są dziwni. Nie liczą się z innymi. Psy zwykle nie włażą na cudzy teren.
SUITA: I pilnują swego. Powinnyśmy jeszcze im naszczekać, może wtedy odjadą.
ARIA: Skończą i odjadą…
SUITA: Głowa mnie boli od tego huku i warkotu.
ARIA: Ciesz się, że to tylko jeden, nowo budowany dom w okolicy. I tak zbudowali go bardzo szybko. Czasem takie głośne prace mogą trwać dwa lata.
SUITA: Na polach odbywają się żniwa, ciągle jeżdżą traktory, dodatkowy warkot, kurz i dym od spalonych resztek słomy i chwastów.
ARIA: Takie są uroki życia na wsi…
SUITA: Na dodatek ciągle pracują kosiarki do trawy, a ich warkot słychać ze wszystkich stron.
ARIA: Dochodzi smród spalin i papierosów wypalanych przez robotników.
SUITA: A po zmroku ktoś pali jakieś śmieci, a śmierdzący dym snuje się po okolicy.
ARIA: Jak widać świeże powietrze jest trudno dostępnym dobrem. Nawet w Terierogrodzie.
SUITA: Co możemy zrobić, żeby to poprawić?
ARIA: Kupić kozę do strzyżenia trawy. Dla sąsiadów też.
SUITA: Zgodzisz się na kozę na własnym podwórku?
ARIA: Póki będzie jadła tylko trawę…
SUITA: Może jeszcze kury i króliki? One też żywią się trawą.
ARIA: Co za dużo, to niezdrowo. Ogołocą nam ogród.
SUITA: Jedyne, co możemy zrobić to oszczekiwać te wyjące kosiarki. Zauważyłaś, że są coraz większe i głośniejsze?
ARIA: Bo to są prawie traktory! Człowiek zamiast chodzić za kosiarką, woli na niej siedzieć i tylko kierować a nie męczyć się przy koszeniu.
SUITA: Słyszysz? Nareszcie cisza!
ARIA: Chodźmy poleżeć na podwórku, póki nic nie warczy.
SUITA: Dobry pomysł, zmęczył mnie ten nieustanny hałas.