ARIA: Zakwitły kolejne kwiaty w naszym ogrodzie. Tyle zapachów! Uwielbiam wiosnę.
SUITA: Ja wolę aromaty ziemi. Takie wyraziste, ostre, zawsze zaskakujące.
ARIA: Znów się wytarzałaś, kąpiel cię nie ominie.
SUITA: Schowam się na werandzie.
ARIA: Jesteś brudna na pysku.
SUITA: Wiem, wytarzam się jeszcze raz w czystej trawce.
ARIA: Wiesz, że rano nasza Pani nie mogła wejść do domu? Zacięły się drzwi od werandy. A nasz dom to twierdza, nie da się sforsować inną drogą.
SUITA: Mogła skorzystać z naszego wejścia.
ARIA: Nie zmieściła się. Tylko małe dziecko mogłoby przez nie przejść. No i oczywiście pies naszych rozmiarów.
SUITA: No i co zrobiła Pani?
ARIA: Zadzwoniła do Pana. Przyjechał i rozkręcił te nieszczęsne drzwi a przy okazji poszedł z nami na spacer. Pani weszła do domu i wszystko dobrze się skończyło, przynajmniej dla nas.
SUITA: Przyznam szczerze, że trochę obcieram sobie boczki przy przechodzeniu przez nasze psie drzwi…
ARIA: To poważna sprawa, powinnaś schudnąć, bo jeszcze trochę i nie zmieścisz się w tym wąskim otworze.
SUITA: Ale ja tak bardzo lubię jeść!
ARIA: Ja też, ale gdy przytyjemy, Pani będzie musiała nam otwierać całe drzwi. A nie zawsze będzie do naszej dyspozycji.
SUITA: Znowu powinnyśmy więcej ćwiczyć.
ARIA: I chodzić na dłuższe spacery.
SUITA: To akurat zależy od naszych ludzi. Same nie wyjdziemy na ulicę.
ARIA: Proponuję zrobić plan ćwiczeń. Trochę joggingu, trochę skoków, gra w piłkę , może jeszcze w kosza…
SUITA: A oszczekiwanie idących ulicą? To też gimnastyka.
ARIA: Jasne, biegniesz jak szalona do bramy a potem wracasz z wywieszonym jęzorem ledwie się wlokąc. Już lepsze byłoby oszczekiwanie ptaków. Wtedy biegasz, szczekasz i skaczesz angażując mięśnie całego ciała.
SUITA: Nie ma to jak pogoń za sarnami, albo zającem. Po takim biegu wszystko mnie boli, ale czuję, że żyję.
ARIA: Jeśli nie będzie padać mamy szansę na dłuższy spacer, zbliża się długi majowy weekend.
SUITA: Chodź, powąchamy te nasze piękne kwiatki, może przypadnie mi do gustu któryś zapach.