SUITA: Wiesz, co Pani gotuje na obiad?
ARIA: Czuję jakieś mięso, pomidory, kapustę…
SUITA: Będą gołąbki!
ARIA: A skąd je wzięła? Upolowała sama, czy kupiła na targu? I dlaczego nie zabrała mnie na polowanie?
SUITA: Głupolu, to nie są ptaki, tylko kapusta nadziewana mielonym mięskiem i ryżem.
ARIA: Ludzie mają talent do dziwnych nazw. Jak można kapustę ochrzcić imieniem ptaka?
SUITA: Mięso owinięte w kapuściane liście trochę przypomina tuszkę gołębia.
ARIA: A jak smakuje?
SUITA: Wyśmienicie! Zwłaszcza ten mięsny środek.
ARIA: No to ja się piszę na wnętrzności tego dziwnego kapuścianego ptaka.
SUITA: Ja zjem wszystko, nawet pomidorowy sosik na rosole i masełku.
ARIA: To może oddasz mi trochę tego nadzienia w zamian za kapustę?
SUITA: Ani mi się śni! Najpierw wychłepczę sosik, potem zdejmę i zjem warstwę kapustki, a na koniec wgryzę się w soczysty środek. Nie licz nawet na wylizanie mojej miski.
ARIA: Zobacz, do kuchni wpadło całe stado much! Chcą zjeść nasze gołąbki.
SUITA: Nie dopuszczę do tego, zaraz je pogonię, mam licencję na zabijanie tych owadów.
ARIA: Jeszcze z niej nie skorzystałaś…
SUITA: Pogadamy jak sama złapiesz muchę.
ARIA: Nie jest to takie proste…
SUITA: Biegamy z prędkością światła, ale łapanie much wymaga większej szybkości.
ARIA: I większego sprytu! Nasza Pani łapie muchy ręką!
SUITA: Ćwiczyła w dzieciństwie. Ma też tą okropną muchołapkę, która doprowadza mnie do szału.
ARIA: Może wystarczy szerzej otworzyć okno? Wtedy ze strachu przed wielką pogromczynią much, same wylecą.
SUITA: Mam nadzieję, że nasze gołąbki nie odfruną… Na szczęście to nieloty.
ARIA: Jesteś pewna, że Pani poczęstuje nas tym przysmakiem?
SUITA: Może nawet trafi się nam coś lepszego.
ARIA: Co może być lepszego od gołąbka?
SUITA: Samo nadzienie.
ARIA: O tak, to mi pasuje. Ryż z mięskiem i jajeczkiem, mniam! Bez tej latającej kapusty.
SUITA: To może w oczekiwaniu na obiad zrobimy małą przebieżkę?
ARIA: Masz rację, poszczekajmy trochę, Pani powinna być przekonana, że zasłużyłyśmy na gołąbki.