SUITA: Ale się wyspałam! Wieczorem Pani usnęła w czasie telewizyjnych wiadomości i już nigdzie nie wychodziłyśmy. Wszystkie trzy to znaczy Pani, Aria i ja spałyśmy całą noc jak zabite.
ARIA: Nie chciało ci się siusiu?
SUITA: Trochę, ale rano wstałyśmy przed siódmą i Pani od razu nas wyprowadziła. Było chłodno i przyjemnie, pobiegałam sobie z przyjemnością.
Śniadanie zjadłam z apetytem.
ARIA: Ty to zawsze masz apetyt… Wiesz, że mamy mysz w magazynku?
SUITA: Wiem, wyczułam ją.
ARIA: Jeśli jej nie przegonimy zeżre Pani kartofle.
SUITA: Jak mogę na nią zapolować, kiedy Pani zamyka magazynek i za każdym razem woła, że jeśli nie wyjdę, to mnie zamknie? Nie chcę tam siedzieć pół dnia. Zimno, wilgotno i żadnego miejsca do leżenia.
ARIA: Sama i tak nic nie zdziałasz, mysz schowa się pod szafki i nie wyjdzie. Trzeba ją przepłoszyć, a potem jak się wystraszy i wyjdzie z kryjówki -złapać. We dwie szybko się z tym uporamy.
SUITA: Jesteś taka mądra to ją wypłosz.
ARIA: Może jednak dajmy się tam zamknąć, na jakiś czas. Zaczatujemy się, posiedzimy cichutko, jak koty, mysz się ośmieli i wyjdzie, a wtedy chap! I po myszy.
SUITA: Może lepiej otworzyć drzwi i poczekać, aż ucieknie? Mniej zachodu.
ARIA: Wolę ją upolować. To bardziej ekscytujące.
SUITA: Czuję ciekawy zapach z kuchni. Pani robi pierogi z mięsem.
ARIA: Dostaniemy trochę?
SUITA: Jak odpowiednio poprosimy, może nas poczęstuje.
ARIA: Ale pyszne, mogłabym częściej jadać takie przekąski. Zwłaszcza przy braku mięsa ogrodowego.
SUITA: A co teraz powiesz na orzecha? Jak przegryziesz zjemy obie.
ARIA: Nic z tego, moje zęby nie są wystarczająco mocne. Musisz znaleźć inny sposób na jego rozgryzienie.
SUITA: Ale gryzienie kwiatków i gałęzi idzie ci świetnie…
ARIA: Nie są takie twarde.
SUITA: To może potrenujemy dla wzmocnienia zębów?
ARIA: A gryź sobie, ja nie mam ochoty.
SUITA: Jeszcze trochę i uporam się z orzechem.
ARIA: Albo stracisz ząb…
SUITA: Pani przywiozła wodę ze sklepu. Idę popilnować.
ARIA: Nie musisz pilnować i tak nikt jej nie ruszy. Ciekawe po co ludzie kupują wodę, skoro tyle jej w kranie i na polu.
SUITA: Ta jest pewnie lepsza.
ARIA: Najlepsza jest deszczówka. I pełno jej w misce pod rynną.
SUITA: Ludzie preferują inne smaki…
ARIA: Woda z plastikiem, fuj!
SUITA: Jasne, nie ma to jak deszczówka z liśćmi, nasionami i utopionymi komarami. To nie woda, tylko zupa mięsno -jarzynowa. Chyba najbardziej sobie cenisz ten mięsny wkład.
ARIA: Nie bądź złośliwa. Piję ostrożnie, żeby nie połknąć liści.
SUITA: A potem się krztusisz. Wolę kranówę z miski. Pani przynajmniej zmienia wodę, jeśli coś do niej wpadnie.
ARIA: Idziemy do lasku?
SUITA: Pewnie, trzeba się trochę poruszać.
ARIA: Ja muszę załatwić swoje psie sprawy.
SUITA: A ja powęszyć i skubnąć trochę trawki.