Pani: Aria, Suita, gdzie jesteście?
Co one sobie myślą! Wyszły tylko na siusiu a nie ma ich już dwie godziny! Nie odpowiadają na wołanie, nie przybiegają do piszczącej zabawki, może coś im się stało? Jest już prawie północ, a ich nie ma. Chciałabym położyć się spać, ale nie usnę póki nie wrócą do domu.
Nareszcie! Drapanie do drzwi.
O której to się wraca do domu? Jest pierwsza w nocy! Nieźle sobie zabalowałyście! Za karę macie szlaban na wieczorne wyjścia! Zechcecie na siusiu , to tylko na smyczy. Natychmiast spać, do posłanek, migiem!
***
ARIA: A nie mówiłam, żebyś zostawiła te jeże w spokoju. Gdybyś tyle nie dziamgała wróciłybyśmy do domu o właściwej porze.
SUITA: Straciłam poczucie czasu. Wiesz, że to wyjątkowo rozmowne ssaki. Piszczały coś, poszczekiwały , a ja nie wszystko zrozumiałam. Podobno jakiś rudy pies włóczy się po nocach po ulicy i nie pozwala jeżom przechodzić przez jezdnię.
ARIA: Ach wiem, to ten Rudy, co prześladuje naszą panią. Siada na środku jezdni i nie pozwala przejechać samochodem. W końcu ktoś go znowu przejedzie.
SUITA: Co mu się roi w tym małym rudym łbie?
ARIA: Może trochę mu się pomieszało po tym wypadku z naszą panią. Przetoczył się pod samochodem tak jak ja swego czasu, doznał wstrząsu i teraz świruje.
SUITA: To się może dla niego naprawdę źle skończyć. Nie każdy kierowca zatrzyma się na jego widok.
ARIA: A może zeżarł trochę tego żółtego grzyba, co rośnie przy drodze? Wygląda smakowicie, sama miałam ochotę go skosztować.
SUITA: Ani się waż! To może być śmiertelnie trujący okaz.
ARIA: Żartowałam, jadam tylko to, co dostanę od Pani, no może z małymi wyjątkami. Dobrze, że nie mamy szlabanu na internet. Wieczorne wyjścia na smyczy jakoś przeżyję.