SUITA: Ale ciemno, zimno i mgliście.
ARIA: Czeka nas przynajmniej kilka miesięcy takiej pogody…
SUITA: Zanudzimy się na śmierć.
ARIA: Może nie będzie tak źle? Mamy mnóstwo patyków do gryzienia, piłka jeszcze cała, kolorowe liście do tarzania się, trawka zielona do pogryzania…
SUITA: Brakuje mi słońca. Tak lubię się wygrzewać.
ARIA: Możesz się powygrzewać w domu.
SUITA: Przez najbliższe miesiące nie wolno nam chodzić na pola. Podobno będą wyrzucane leki na wściekliznę dla lisów. Gdybyśmy je niechcący zjadły, mogą nam zaszkodzić.
ARIA: Ja czegoś takiego nie zjem.
SUITA: Zjesz i nawet nie zauważysz. To pachnie rybą i nie jest zbyt duże. Tak na jeden kęs.
ARIA: Lubię ryby…
SUITA: No właśnie, pewnie byś się nawet nie zastanowiła, tylko chapnęła.
ARIA: O rany, a może już coś zjadłam?
SUITA: To nie wychodź za płot i nie łykaj niczego o zapachu ryby.
ARIA: Mam liczyć tylko na mięsko domowe?
SUITA: Oczywiście, czasem dostajemy też rybkę. Taka usmażona jest lepsza niż jakaś rybna breja z pola.
ARIA: Niewątpliwie, dobrze, że mnie ostrzegłaś. A jeśli tą “szczepionkę” zjedzą ptaki? Też im nie zaszkodzi?
SUITA: Nie wiem, ale dla psów, zwłaszcza szczepionych, tak jak my może być niebezpieczna. Jeśli ją zjesz, trzeba będzie się zgłosić do weterynarza.
ARIA: Trzęsę się ze strachu na samą myśl.
SUITA: Więc uważaj na rybne odpadki.
ARIA: Od dziś koniec z mięsem ogrodowym! Niczego znalezionego nie jem.
SUITA: I tak trzymaj.
ARIA: A jeśli znajdę jakieś zapomniane jabłuszko?
SUITA: To nie mięso, możesz zjeść. Tyle że już wszystkie opadłe jabłuszka zgniły…
ARIA: No to pozostaje tylko zielenina. Pietruszka, koperek, kocimiętka lebiodka i trawka mają się dobrze.
SUITA: Są całkiem smaczne i mają mnóstwo witamin. Pani codziennie dosypuje nam pokrojoną pietruszkę do posiłków.
ARIA: Zjadłabym coś, niekoniecznie trawkę.
SUITA: To chodź do domu na przekąskę. Pani ma pyszne gruszki i banany.
ARIA: To akurat lubię!