ARIA: Dobrze się czujesz?
SUITA: Całkiem nieźle, tylko strasznie chce mi się pić.
ARIA: Wypiłaś już całą miskę.
SUITA: Mysz była bardzo tłusta.
ARIA: Ale smakowała ci?
SUITA: Nawet nie poczułam jej smaku, ale za to pełność w brzuszku była cudowna.
ARIA: Byłam pewna, że zwrócisz tę mysz, a przynajmniej nie zjesz kolacji po tak sutym niespodziewanym posiłku.
SUITA: Mogłabym zjeść jeszcze więcej…
ARIA: Ja, nie.
SUITA: Za to pogoniłaś wczoraj jeża i niewiele brakowało by się to tragicznie skończyło dla obu stron.
ARIA: To po co tu się przyplątał? Wie, że z terierkami nie ma żartów.
SUITA: Nareszcie Pani ogoliła ci ten zarośnięty pysk.
ARIA: Musiała, miałam wbite jeżowe igły, trzeba było je wyciągać pęsetą.
SUITA: Mnie też coś wlazło w zęby.
ARIA: Trzeba było go nie dotykać…
SUITA: Ja prawie nie dotykałam. Oddalam go bez walki, żywego! Na szczęście Pani zaniosła nas do domu, a jeża na pole.
ARIA: I tak wylądowałyśmy w wannie. Ja zakrwawiona, a ty zapluta.
SUITA: Pani była zła, bo wcześniej posprzątała a teraz musiała jeszcze raz myć podłogę.
ARIA: A potem jeszcze wannę…
SUITA: Daj już spokój niemiłym wspomnieniom. Pobawmy się.
ARIA: Chwilowo mnie nie kręci tropienie jeży. Bo jeż, jak wiesz, to niebezpieczny zwierz.
SUITA: Słońce coraz mocniej świeci, można się już opalać na schodkach. Nagrzewają się jak kaloryfer.
ARIA: Ale Pani jeszcze z nich nie korzysta, a ja lubię poleżeć przy niej.
SUITA: Jednak mi coś ciąży na żołądku, idę pojeść trawki.
ARIA: A ja wolę natkę pietruszki.
SUITA: Już zakwitły krokusy. Będzie, co wąchać…
ARIA: Tylko nie próbuj się w nich tarzać, bo cię Pani uwiąże na łańcuchu.
SUITA: No co ty! Nie zrobiła by mi tego.
ARIA: Gdybyś jej zniszczyła kwiaty, to kto wie…