ARIA: Ale sobie nagrabiłaś! Schowałaś się w krzakach na polu i nie reagowałaś na wołanie Pani.
SUITA: No co? Zagapiłam się, węszyłam intensywnie w wysokiej trawie, a raczej zielsku i Pani mnie nie widziała. Jednak byłam cały czas w pobliżu.
ARIA: Tylko kiedy Pani chciała cię złapać to uciekałaś i tylko trawy się bujały zdradzając twoje położenie.
SUITA: Nie miałam ochoty wracać na podwórko.
ARIA: Przez ciebie już nie wyjdziemy na pole! A ja byłam grzeczna, trzymałam się Pani i nie buszowałam w wysokich chaszczach. Twoja samowolka zemściła się na mnie.
SUITA: To ja zostanę pod bramą, ciebie Pani weźmie ze sobą na maliny, czy ogórki.
ARIA: Obawiam się, że obie poczekamy na spacer w szelkach i na smyczy… A tak było fajnie!
SUITA: Nie marudź, jutro przyjedzie Pan i zabierze nas na długi spacer.
ARIA: Ale ja chcę na pole dziś! Zostawiłam tam wykopaliska.
SUITA: Aha, to cię tak martwi. Wykop sobie coś w bluszczach.
ARIA: To nie to samo. W kompoście jest takie bogactwo życia i zapachów! Nornice, ryjówki, chrząszcze, larwy, gąsienice! Próżno tego szukać w bluszczach.
SUITA: Wiem, też mi trochę szkoda tych wypadów za płot, ale zrozum, zagapiłam się.
ARIA: To dlaczego uciekałaś przed Panią nie dając się złapać?
SUITA: No wiesz, taka wrodzona przekora teriera…
ARIA: Szukasz wymówek i usprawiedliwienia swoich głupich i nieprzemyślanych zachowań!
SUITA: Daj już spokój, nawet najlepszym zdarza się wpadka…
ARIA: Idę pod bramę poszczekać na rowerzystów, a ty przemyśl swoje zachowanie.
SUITA: No, no, wojownicza księżniczka i moralny autorytet.