Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Artykuł sprzed trzech dni.
Aria: Jeśli jest tam coś o psach – to szczekaj.
Suita: Nie ma tu nic o psach.
Aria: Jakieś nudy. A o czym to jest?
Suita: O, ale jesteś ciekawska.
Aria: Nudy na pudy – szczekaj o czymkolwiek.
Suita: Artykuł jest o jedzonku. Czy wiesz jak wygląda i jak smakuje smocze śniadanie?
Aria: Skąd ma wiedzieć. To jedzenie hipotetyczne.
Suita: Jaki Smok żył w Krakowie?
Aria: Smok Wawelski i parę innych.
Suita: W jednej z krakowskich restauracji serwują ‘smocze śniadanie’.
Aria: Baran wypchany siarką i smołą?
Suita: Skądże. To fasola ‘jasiek’ posypana ognistą harrisą i spora ilością innych dodatków.
A więcej o smoczym śniadaniu i innych smoczych smakołykach jest w artykule.
Aria: Brzmi odrzutowo.
Suita: Niestety to nie do końca jest jadalne dla psów.
Aria: Ale pomysł jest oryginalny i fantastyczny. A wiele ze składników dałoby się zjeść.
Suita: Na jednym ze zdjęć Pana, gdy wędrował z młodszą Panią, gdy była dzieckiem, widziałam tego smoka ziejącego ogniem.
Aria: Odszukasz?
Suita: Może kiedyś – tych zdjęć jest bardzo dużo i są kiepsko opisane.
Aria: Jestem pewna, że pomysł się przyjmie, a restauracja dobrze zarobi na pomyśle.
Suita: I szybko powstaną nowe potrawy i napoje.
Aria: Ja już zgłodniałam.
Suita: Bo jest zimno. Potrzeba więcej kalorii.
Aria: Pani wymyśli jakaś rozgrzewkę i fajne jedzonko.