ARIA: Gdzie wyjeżdżałaś z Panią dzisiaj rano? Myślałam, że idziemy razem na spacer.
SUITA: Byłam u weterynarza. Ciebie też to czeka w najbliższym czasie.
ARIA: Tylko nie to, boję się!
SUITA: Ja też się bałam, trzęsłam się całą drogę i potem w poczekalni. Jakiś duży czarny pies piszczał, wył i miauczał cały czas jak kot, no i były tam ze mną jeszcze dwa koty.
ARIA: Straszne przeżycie, współczuję ci.
SUITA: Jeden z tych kotów fukał na mnie i chciał mi dać po pysku, a drugi obiecywał, że jak tylko wyjdzie z klatki, to się na mnie przejedzie. Jak miałam się nie bać? Według mnie koty są do ganiania , a to były jakieś bandziory! Drapieżne, wściekłe harpie!
ARIA: Za ogrodzeniem świat jest inny…
SUITA: Mam nadzieję, że będziemy wychodzić tylko na spacer.
ARIA: Jak przyjdzie moja kolej na szczepienie będę siedziała na Pani kolanach, ona mnie obroni przed kocimi psychopatami.
SUITA: Może będziesz miała szczęście i nie będziesz długo czekać. Samo szczepienie nic nie boli, to tylko lekkie ukłucie.
ARIA: Dobrze, że te szczepienia są raz na rok…
SUITA: Chodźmy się poganiać na podwórko, muszę się odstresować. Nigdy nie myślałam, że koty mogą być niebezpieczne. Nasz Gawot był taki kochany, nie doceniałam go.
ARIA: Ja też nie byłam wobec niego w porządku, za mocno go tarmosiłam, a on nawet na mnie nie fuknął. Gdyby żył, przeprosiła bym go za swoje zachowanie. I polizała po mordce…
SUITA: Dość tych wspomnień, idziemy na podwórko. Jak spotkam obcego kota, to go tak pogonię, że mnie popamięta! Zemszczę się za ten strach i upokorzenie w poczekalni u weterynarza.