ARIA: To nie ja! To Suita narobiła na dywaniki!
PANI: Wiem, że to nie ty, nie trzęś się. No, idźcie na dwór, muszę posprzątać.
SUITA: Ale zaliczyłam wpadkę. Niestety dostałam biegunki i nic nie mogłam na to poradzić. Zachciało mi się nagle w nocy, a Pani już spała. Nie zdążyłam nawet dobiec do drzwi.
ARIA: Coś ci zaszkodziło, przyznaj się, co zjadłaś?
SUITA: W ogródku leżą ścięte drzewa i takie apetyczne kawałki próchna, wyglądają i trochę smakują jak stara kość, więc zjadłam…
ARIA: No chyba nie zaszkodziły ci te ciasteczka, albo kawałki jabłuszka,które dostałyśmy od Pani, bo ja też to jadłam i czuję się dobrze.
SUITA: A ty zjadłaś stary, rozmiękły orzech i jakoś ci nie zaszkodził!
ARIA: Widocznie nie był taki stary, jak ten kawałek spróchniałego drewna.
SUITA: Głupio mi, że nabrudziłam w domu.
ARIA: Wiem, co czujesz, mnie się też czasem zdarza.
SUITA: Lubię nowe smaki, ale nie wszystko służy mojemu żołądkowi.
ARIA: Powinnaś bardziej uważać na to, co jesz.
SUITA: I kto to mówi! Pamiętasz, jak zjadłaś ślimaka? Tym mogłaś się otruć!
ARIA: Wiem, nadgryzłam też ropuchę, a ta mnie opluła obrzydliwą cieczą od której śliniłam się jak wściekły pies. Ale jakoś mnie to nie zniechęciło. Podgryzanie ropuchy i unikanie oplucia to świetna zabawa.
SUITA: Ja już nigdy w życiu nie tknę ropuchy!
ARIA: Powinnaś też przestać zjadać gałęzie na przekąskę.
SUITA: Po takiej żołądkowej rewolucji chyba przestanę. Ale co mam podjadać, gdy jestem głodna?
ARIA: Trawkę?
SUITA: Wrrrr…