Pogoda nam dopisuje, nie za ciepło, nie za zimno, a nasze czarne wizje odnośnie możliwości upilnowania czereśni się nie sprawdziły. Nasza zapobiegliwa Pani kupiła na targu jastrzębia, co prawda nieżywego, ale latającego i powiesiła nad czereśnią. Dzięki temu nie musimy pilnować owoców przed ptakami, możemy sobie s
pać, opalać się i od czasu do czasu pograć w piłkę.

Jastrząb spełnia swoje zadanie. Ptaki się go boją i nie jedzą naszych czereśni ani porzeczek.
Mamy trochę roboty z gołębiami, bo czasem bezczelnie spacerują po naszym podwórku, ale szybko je przeganiamy. One na szczęście nie jedzą naszych owoców, najwyżej resztki z kociej miski, ale to możemy im wybaczyć.

Smakowite czereśnie.

Pamiętacie takie małe białe kwiatki kiwi? Teraz już mają małe owoce. Do jedzenia będą się nadawały dopiero we wrześniu.

Brzoskwinie są już całkiem spore. Dojrzeją na początku sierpnia.

Truskawki już się powoli kończą.

Nasz ogród kwitnie.

Jak rozkwitł powojnik “Błękitny Anioł”!

Porzeczki są już prawie do jedzenia, oczywiście dla Pani, nie dla nas.

Nasze leniuchowanie skończyło się nieoczekiwanie. Pani wróciła z wieczornego polowania i chciała się z nami pobawić. Zaczęłyśmy od wypłoszenia gołębi z wierzby i z tuj, a potem szukałyśmy piłki, żeby rozegrać mecz. Niestety, gdzieś się zapodziała,znalazłyśmy tylko taką zagryzioną, to znaczy przegryzioną niechcący w zabawie.

SUITA: No przecież nie będziemy grać zagryzioną piłką!
ARIA: Ja wiem, gdzie jest piłka! Sama ją tam zapędziłam.

Pani chciała nas sfilmować podczas gry, ale okazało się to niemożliwe. Biegałyśmy z prędkością światła i nikt nie byłby w stanie za nami nadążyć. Aria przy okazji pogryzała trawę i pieliła grządki, ale jak zaczęła wyrywać sałatę i oregano, Pani zabrała nam piłkę i wrzuciła do baseniku. Bardzo chciałyśmy ją stamtąd wydostać, ale nie miałyśmy odwagi tam wskoczyć.

Skoczyć, czy nie skoczyć?

Piłka wśród kopru i pietruszki.

Po tym szalonym meczu, byłyśmy ledwo żywe. Wypiłyśmy miskę wody i idziemy spać.

Kwitnąca i pachnąca katalpa.

Róże

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *