Aria: Wiesz czym mi zaimponowałaś w czasie wycieczki?
Suita: Nie wiem.
Aria: Głęboki rów o stromych brzegach z wodą na dnie. A ty sobie idziesz tym brzegiem tuż nad wodą jakbyś szła po płaskiej ścieżce, a nie po stromym zboczu. I wcale nie wpadałaś do wody.
Suita; To chyba umiejętność, która mam we krwi, wyćwiczona na spacerach z Panem, który pozwalał nam łazić wszędzie gdzie chciałyśmy.
Aria: A jaki rów był najgorszy?
Suita: Już go nie ma. Był głęboki, szeroki, stromy, dużo wody, której się nie dało przeskoczyć. A na dnie i na tych stromych brzegach rosły parzące barszcze Sosnowskiego. Trzeba było się tak przemykać, aby żadnego z nich nie dotknąć!
Aria: Pamiętam ten rów. Zamiast podziwiać twoje kaskaderskie wyczyny pognałam, za jakaś sarną.
Suita: Stare dobre czasy. A teraz wracajmy do wczorajszego spaceru.
Aria: Zdjęcia, tym razem zrobione przez Pana, wszystko mówią, choć nie wszystko udało się Panu uwiecznić.
Suita: JRT poruszają się zbyt szybko.