Aria: Pan przyjechał coś naprawić.
Suita: Praca, przy pomocy Młodszej Pani przebiegała szybko i sprawnie.
Aria: Gdy Pan wyciągnął uprzęże, aż mi serce podskoczyło z radości.
Suita: Poszliśmy na okoliczne pola.
Aria: Wiał bardzo silny północny wiatr. Zbierało się na deszcz. Napływało coraz więcej chmur.
Suita: Spotkałyśmy dwa bażanty. Widziałyśmy pojedyncze tropy saren.
Aria: Dopiero pod koniec drogi spotkałyśmy sarnę. My jej nie wyczułyśmy, bo ten silny wiatr wiał w jej kierunku, a na poboczu była wysoka trawa – wyższa od nas.
Suita: Pan stwierdził potem do Pani, że sarna zachowywała się dziwnie. Była samotna, mała i dała do siebie podejść na ok. 15 m. Potem spokojnie odeszła i schroniła się w rowie melioracyjnym zamiast uciekać z dużą szybkością.
Aria: Może jest częściowo oswojona.
Suita: Albo chora.
Aria: Pan z Panią obiecali wybrać się następnego dnia, aby poobserwować trochę tę sarnę i stwierdzić, dlaczego tak dziwnie się zachowuje.
Suita: Tam obok było wysypisko z gnijącymi kartoflami. Może nażarła się surowizny i poczuła się źle.
Aria: Całe życie jada wyłącznie surowiznę. Może była wściekła.
Suita: Teoretycznie tak. Ale w praktyce – nie miała się od kogo zarazić.
Aria: Któż prześledzi koleje życia sarny?
Suita: Inna sarna. Szybko się okaże – tamtędy przemieszcza się sporo osób.
Aria: W drodze powrotnej obszczekały nas wszystkie zwierzaki.
Suita: Po przemiłej, choć nie zawsze przyzwoitej konwersacji szczekanej – wróciłyśmy do domu.
Aria: A oto nasze zdjęcia z wycieczki.