Aria: Opowiedz mi o jakimś słynnym Jack Russell Terrierze.
Suita: Opowiem ci o Georgu. To było 11 lat temu, daleko stąd w Nowej Zelandii. Pięcioro małych dzieci bawiło się na dworze. Najstarsze miało 11 lat, najmłodsze 4 lata. George bawił się razem z nimi.
Aria: W co?
Suita: Nie wiem. Ale nagle pojawiły się dwa pit bull terriery. W Polsce są na liście ras agresywnych. Rzuciły się na dzieci.
Aria: Może rzuciły się na Georga?
Suita: Właśnie nie, zaatakowały dzieci.
Aria: To duże psy, ważą nawet do 30 kg.
Suita: Właśnie. Były cięższe nawet od dzieciaków.
Aria: No i? Mów szybko!
Suita: George miał ponad 9 lat. Ważył ok 6 kg.
Stanął w obronie dzieci. Bez wahania rzucił się na psich oprawców.
Aria: Musiał być strasznie odważny. Zapewne wiedział, że idzie na pewną śmierć.
Suita: Tak. Usiłował zagrodzić psom drogę do dzieci. Udało mu się. Przybiegli zaalarmowani ludzie. George był bardzo ciężko ranny i bardzo cierpiał. Miał zerwaną skórę z gardła, piersi i pleców. Pojawiły się kłopoty z sercem. Stary weterynarz powiedział, że nigdy nie widział tak strasznych ran u psa.
Aria: Biedny.
Suita: W końcu okazało się, że nie ma szans na przeżycie. Bronił się tak mądrze, że gdyby to było jeden na jednego prawdopodobnie by przeżył. Aby zaoszczędzić mu cierpienia, uśpiono go. Pośmiertnie otrzymał wysokie międzynarodowe odznaczenie.
Aria: To strasznie smutne. Musiał strasznie mocno kochać ludzi! Tylko psy tak potrafią. Siłą woli potrafił pokonać nawet instynkt samozachowawczy, który nakazywał mu uciec.
Suita: Miał wielkie, wspaniałe, kochające psie serce!
Aria: Wierzę, że kiedyś, za Tęczowym Mostem, będziemy miały możliwość poznania Georga.