SUITA: Znowu byłyśmy na wycieczce!
ARIA: Ale nie spotkałyśmy ani jednej sarny, zająca, ani bażanta.
SUITA: Przeniosły się w inne miejsca. Tutaj już nie ma co jeść. Marchewka dopiero kiełkuje, zboże zaczyna się kłosić i cały czas trwają prace polowe. Zwierzaki boją się warczących traktorów.
ARIA: Nie było za czym pogonić, więc biegałyśmy od Pana do Pani, żeby wyrobić treningową normę.
SUITA: Na polach znowu jest sucho. Ciągniki wzbijają tumany kurzu, widziałyśmy nawet małą trąbę powietrzną.
ARIA: Spotkałam też małego ptaszka, ale Pani nie pozwoliła za nim pobiec. Pewnie miał w pobliżu gniazdo, bo odstawiał jakiś dziwny taniec zamiast odfrunąć.
SUITA: No tak, nie było co pojeść, ani czego pogonić, więc może coś znajdziemy na własnym podwórku.
ARIA: Zostaw tego starego adidasa i chodź do lasku.
SUITA: Zrobiło się cicho, jak przed burzą, myślisz, że popada?
ARIA: Byłoby fajnie, zawsze po deszczu wychodzą żaby i ślimaki. Nie mogę się doczekać żab.
SUITA: Możesz się ich nie doczekać przez cale lato! Chyba że zacznie lać bez przerwy.
ARIA: Może zrobimy oczko wodne? Żaby przyjdą się pluskać.
SUITA: Pod koniec czerwca możemy liczyć tylko na basen. A tam żaba nie wskoczy.
ARIA: Czasem wskakują do wiadra pod kranem…
SUITA: Nie widziałam ich od roku. Nie rób sobie nadziei. Masz sztuczne żaby jako ozdoby.
ARIA: Ale one nie skaczą…
SUITA: Poskacz za piłką, jeśli cierpisz na nadmiar energii.
ARIA: Chętnie, tylko mnie nie gryź.
SUITA: Wolę pogryźć piłkę.