Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Jakiś artykuł z niewiadomo kiedy.
Aria: Jeśli jest tam cos o psach – to szczekaj.
Suita: Był sobie ośmiolatek, o imieniu Carter, chory na bielactwo.
Aria; Na czym polega choroba?
Suita: Na problemach z melaniną, barwnikiem skóry. Objawem u chłopca są białe plamy, w okolicach oczu.
Aria: Paskudztwo.
Suita: Chłopiec miał kłopoty z równieśnikami. Czuł, że społeczność lokalna go odrzuca. Nienawidził swojego wyglądu.
Aria: Gdyby był psem, nie byłoby to dziwne.
Suita: Łaty nie byłyby dziwne, ale bielactwo zdarza się rzadko.
Aria: No i co z tego?
Suita: Mama chłopca, znalazła w Internecie czarnego labradora chorego na bielactwo, z białymi łatami dookoła oczu.
Aria: Łaciaty chłopiec, z łaciatym psem?
Suita: Pies miał na imię Rowdy (ang. łobuziak, chuligan). Był sławny dzięki swemu wyglądowi. Okazało się, że ma już 14 lat.
Aria: Szczekaj. Zaczyna robić się ciekawie.
Suita: Już podczas pierwszego spotkania pies z chłopcem nawiązali szczególną więź.
Aria: Chłopiec przestał się wstydzić swojej choroby i uważać siebie za człowieka pozbawionego wartości z powodu przebarwień na skórze.
Suita: Tak. Właścicielka Rowdy’ego nie chciała oddać swojego przyjaciela, ale umożliwia i ułatwia spotkania psa z chłopcem.
Aria: Super. Ta historia świadczy o jednym.
Suita: O czym?
Aria: O pełni sezonu ogórkowego.
Aria i Suita: he, he, he.