SUITA: Dziś przyjedzie do nas nowa lodówka.
ARIA: A co ze starą?
SUITA: Pójdzie do recyklingu.
ARIA: O psia kość! My też pójdziemy, jak będziemy stare?
SUITA: Lodówka już się zepsuła i jest dla nas za mała. A my pójdziemy do recyklingu, jak umrzemy naturalną śmiercią. Jesteśmy przecież żywymi istotami. Tak naprawdę do recyklingu idą tylko sprzęty.
ARIA: Przyjdą obcy ludzie?
SUITA: Ktoś musi wnieść nową lodówkę i wynieść starą…
ARIA: Będzie zamieszanie, a tego nie lubię.
SUITA: Zamieszanie to będzie, kiedy Pani zacznie sprzątać.
ARIA: Tym wyjącym odkurzaczem?
SUITA: Raczej tak. Tylko on sprząta dokładnie naszą wbitą w dywan sierść.
ARIA: Wolę tego samobieżnego Cuja młodszej Pani.
SUITA: Wcześniej się go bałaś.
ARIA: Bo myślałam, że mnie goni i chce zjeść. Jeśli mu schodzę z drogi jest nieszkodliwy, no i nie warczy tak głośno tylko szumi.
SUITA: Lepiej się czujesz po tych lekach od weterynarza?
ARIA: Trochę lepiej, ale dziś znowu spada ciśnienie i pada śnieg. Poleżę sobie w cieple i poproszę Panią o leczniczy masaż. Na dodatek mam strup na uchu, bo wlazłam w gęste krzaki i się skaleczyłam.
SUITA: Ty to zawsze masz jakieś przypadki. Aria- awaria.
ARIA: Tobie też się zdarzają. Wczoraj znalazłaś jakąś kość i próbowałaś ją zjeść. Skutkowało to zablokowaniem pyska. Dobrze, że Pani zauważyła twoją otwartą, ociekającą śliną mordkę.
SUITA: Poradziłabym sobie z kością, ale Pani mi zabrała…
ARIA: Bo to była jakaś stara kość i na pewno nie od Pani.
SUITA: No to kto ją podrzucił?
ARIA: Może zgubiła ją sroka?
SUITA: Mogłaby zgubić ćwiartkę zająca…
ARIA: Albo kawałek kiełbasy…
SUITA: Pani będzie piekła ciasto, muszę iść do kuchni. Pozwalam ci leżeć na moim posłaniu. Teraz mam dyżur.
ARIA: Dzięki, ja pójdę do kuchni kiedy Pani będzie szykować karpia. Uwielbiam tą tłustą , aromatyczną skórkę w której nie ma ości.
SUITA: A ja mam nadzieję na pyszne ciasteczka.
ARIA: Uwaga, psy sąsiadów przy ogrodzeniu!
SUITA: Dawaj, trzeba ich oszczekać!
ARIA: Lepiej z nimi pogadajmy. Może się czegoś dowiemy.
SUITA: Najpierw poszczekamy, potem będzie dialog.
ARIA: Tylko bez brzydkich słów…
SUITA: Wszystko zależy od tego, jakich słów użyją oni.
ARIA: Raczej nie będzie to klasyczna polszczyzna…To zwykle kundle, najlepiej znają podwórkową łacinę.
PSY SĄSIADA: Witajcie ślicznotki, hau hau, chcieliśmy wam złożyć świąteczne życzenia. I mamy dla was prezent!
SUITA: Zatkało mnie…
ARIA: Dzięki, a co to za prezent?
PSY SĄSIADA: Gwiazdka z nieba!
SUITA: A gdzie ta gwiazdka?
PSY SĄSIADA: Tam, w górze, tylko musicie ją sobie złapać! Chi, chi, chi…
ARIA: A nie mówiłam, że to wiejskie głupki.
SUITA: My też mamy życzenia dla was.
ARIA: I prezent!
SUITA: Szczęścia w łaty, zdrowia w kratkę…
ARIA: I pcheł mnóstwo na dokładkę!
PSY SĄSIADA: A prezent?
SUITA: Biega po polu, wystarczy złapać.