ARIA: Co robisz siostrzyczko?
SUITA: Czytam.
ARIA: To chyba już ci się nie nudzi?
SUITA: A czy ja się skarżę na nudę?
ARIA: No ostatnio jakoś nie…
SUITA: Widzisz, dostarczyłaś mi rozrywki za cały rok.
ARIA: Nie chciałam, a właściwie nie zamierzałam. Tak jakoś samo wyszło.
SUITA: Ty to masz talent do pakowania się w kłopoty.
ARIA: Jestem zbyt szybka i zbyt nieuważna.

SUITA: Nareszcie to przyznałaś!
ARIA: Ty wcale nie jesteś inna!
SUITA: Ale ja wiem, kiedy sobie odpuścić. Nie lecę jak głupia za zającem , wiedząc, że i tak go nie dogonię.
ARIA: Mam mniej doświadczenia…
SUITA: Nie tłumacz się.
ARIA: Będę się pilnować.

SUITA: Jasne, już nie pójdziesz na spacer bez smyczy.
ARIA: Ty też.
SUITA: I o to jestem na ciebie zła!
ARIA: Ty wiesz, co ja przeżyłam?
SUITA: Zasłużyłaś sobie na to.

ARIA: Spędziłam samotną noc na polu, na mrozie z poczuciem, że wszyscy mnie opuścili. Bezradna, głodna i zmarznięta nie znająca drogi do domu. Jeszcze jedna taka noc, a byłabym martwa!
SUITA: Miałaś szczęście, ta noc była pogodna. W następne zaczęło silnie wiać i padał deszcz, a nawet grad. Wiesz chociaż dokąd dobiegłaś? Aż do Konstantowa! Pan i Pani nie spodziewali się tego. Szukali cię bliżej drogi po której spacerowaliśmy. Dzięki temu, że nasza starsza Pani dobrze zna okolice i wpadła na to, gdzie mogłaś dobiec zostałaś odnaleziona!
ARIA: Kiedy Pani wysiadła z samochodu, nie mogłam uwierzyć, że to ona i zaczęłam uciekać. Dopiero gdy mnie kilkakrotnie zawołała, zrozumiałam, że to koniec mojej gehenny. Wywróciłam się brzuchem do góry i pozwoliłam wziąć na ręce, a potem już w samochodzie opadłam z sił, przytuliłam się do Pani i zamknęłam oczy. Poczułam się bezpiecznie.
SUITA: Kulałaś na przednie łapy i ledwie chodziłaś.
ARIA: To z wyczerpania, ale po jedzeniu i odpoczynku w ciepłym posłaniu poczułam się lepiej. Przez kolejne dwa dni prawie nie odchodziłam od Pani. Bałam się, że znowu ją zgubię.
SUITA: Zapamiętasz tę przygodę na zawsze.
ARIA: Niewątpliwie. A wiesz, co usłyszałam siedząc w mroźną noc, w krzakach na końcu drogi, samotna i opuszczona przez ludzi? Usłyszałam szept, prosto do uszka:
“Nie bój się maleńka, czuwam nad tobą, a jutro przyprowadzę tu twoich ludzi.”
SUITA: Żartujesz! Kto to mógł być?
ARIA: Święty Franciszek. Patron Braci mniejszych, czyli nas i innych zwierząt. Na pewno nasze Panie modliły się do niego. Pomógł mi w najgorszej chwili mojego psiego życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *