Aria: Suita, opowiesz mi o jakimś sławnym psie?
Suita: A gdzie magiczny szczek?
Aria: Hau! Proszę!
Suita: To było we Francji w czasach Średniowiecza. Francuski rycerz wrócił do domu i zastał zakrwawionego psa Guineforta obok kołyski swojego dziecka. Wyciągnął miecz i zabił psa, sądząc, że pies zabił dziecko.
Aria: Ojej! Aż się źle poczułam.
Suita: Okazało się, że pies chroniąc dziecko walczył z dużym wężem, który chciał się dostać do kołyski.
Aria: Uff!
Suita: Okoliczni mieszkańcy zaczeli otaczać psa czcią. Uznali go za męczennika i opiekuna małych dzieci.
Aria: Słusznie. Oddał życie, za dziecko, które kochał.
Suita: Miejsce pochówku stało się miejscem pielgrzymek. Ludzie modlili się o jego wstawiennictwo. W miejscu pochówku zostawiali dziecięce ubranka. Przynosili chore dzieci.
Aria: Piękna sprawa.
Suita: Cudowne uzdrowienia były tu na porządku dziennym. Lokalni mieszkańcy nazywali go Świętym Guinefortem.
Aria: Był kanonizowany?
Suita; Nie. Ale jego kult przetrwał 700 lat do dziś.
Aria: Pamiętasz Gelerta?
Suita: Pamiętam. A na Wikipedii jest fajny artykuł o Świętym Guineforcie.
Aria: Niesamowita historia. Czy w Europie są takie wielkie węże?
Suita: Tak. Niektóre europejskie węże osiągają nawet do 3 m długości.
Aria i Suita: Guinefort – do zobaczenia za Tęczowym Mostem.