SUITA: Co się tak trzęsiesz, gdzie byłaś?
ARIA: Siedziałam w budzie. Oszukałaś mnie, myślałam, że wychodzimy razem, a ty cofnęłaś się w ostatniej chwili. Zostałam po tamtej stronie drzwi na mrozie. Pani pojechała po zakupy a ja umierałam z zimna.
SUITA: Dlaczego nie poszłaś na werandę?
ARIA: Nie wiedziałam czy mogę. Ostatnio kręcił się tam Cujo.
SUITA: Czasami twoje myślenie, albo jego brak jest porażające…
ARIA: Mogę wejść do kuchni? Coś pięknie pachnie.
SUITA: Będzie na obiad duszone mięsko- karkówka.
ARIA: Już mi ślinka leci, uwielbiam karkówkę.
SUITA: Ja też, zwłaszcza przy kompletnym braku mięsa ogrodowego i trawki.
ARIA: Kiedy ty wygrzewałaś się w domu ja obiegłam budynki gospodarcze i wyczułam sporo gryzoni schowanych pod warstwą ocieplenia i sidingu.
SUITA: Nie ma możliwości ich złapać, trzeba by rozszarpać kawałek budynku.
ARIA: Też tak pomyślałam. Jedyny sposób, to poczekać, aż same wyjdą.
SUITA: Do wiosny…
ARIA: Wiesz, jednak wolę cieplejszą aurę. Można dłużej pobiegać, nie marzną łapy i nos.
SUITA: To dopiero sam środek zimy, jeszcze mają być siarczyste mrozy.
ARIA: Dobrze, że w domu jest ciepło. Pograłabym w piłkę na śniegu, ale jest tak lodowata, że przykleja się do nosa.
SUITA: Na spacer też raczej nie ma szans. Na polach leży spora warstwa śniegu. Naszym ludziom nie chce się chodzić po takim zimnie.
ARIA: Tobie też nie, wypadasz na chwilkę, załatwiasz swoje sprawy i myk do domu. Mnie zostawiasz samą na podwórku.
SUITA: Bo zwykle jesteś zajęta węszeniem. Sama pilnuj drzwi, żeby nie zostać po tamtej stronie.
ARIA: A co mam zrobić, kiedy mnie podpuszczasz i szczekasz, jakby za drzwiami czekało stado saren? Pani otwiera drzwi, ja wybiegam gonić intruza a ty wracasz na kanapę zadowolona, że się mnie pozbyłaś.
SUITA: To nie zajmuj mojego miejsca na kanapie.
ARIA: W domu jest tyle wygodnych miejsc, nie musisz mnie wypędzać na mróz!
SUITA: To ustępuj miejsca starszej siostrze.