SUITA: Powęszymy?
ARIA: Jasne, trzeba sprawdzić, czy ktoś nie wtargnął na nasze terytorium.
SUITA: Znalazłaś coś?
ARIA: Czuję małe ptaki i drobne gryzonie.
SUITA: Ja też. Chodźmy do lasku.
ARIA: A gdzie się podziały gołębie? Nie widziałam ich od zeszłego roku!
SUITA: Już ci mówiłam: kuny, które mieszkały na dachu magazynu, pod eternitem pozżerały jajka i następne pokolenie gołębi przepadło. Mamy za to sikorki.
ARIA: Widziałam, Pani powiesiła im słoninkę, żeby miały co pojeść, ale tak wysoko, że nawet jak podskoczę , to nie sięgnę.
SUITA: Bo to przekąska nie dla ciebie.
ARIA: Szkoda, trawę też śnieg zasypał.
SUITA: Nie taki wielki ten śnieg, trochę trawy wystaje, możesz sobie pojeść.
ARIA: Nie sądziłam, że będę kiedyś jadła trawę, ale coś mi leży na żołądku…
SUITA: Za dużo leżysz, a za mało biegasz. To się zawsze odbija na trawieniu.
ARIA: Marzną mi łapy. Śnieg jest fajny, ale na krótko. A do piłki toczonej po śniegu przymarza język.
SUITA: Możemy uprawiać inne sporty zimowe.
ARIA: Niby jakie?
SUITA: Gryzienie gałęzi, tropienie zwierzyny…
ARIA: O, coś poczułam zza płotu. Znajomy zapach…Sarna!
SUITA: Nie ekscytuj się tak, jest na polu i dzieli nas od niej ogrodzenie.
ARIA: Ale bym ją pogoniła…
SUITA: Nie wolno nam biegać teraz po polach ze względu na rozłożoną szczepionkę na wściekliznę dla lisów.
ARIA: Wszystko, co przyjemne, jest zabronione.
SUITA: Nie wszystko, możemy pobawić się w berka, albo poszukać wiewiórki.
ARIA: Albo wykopać nornicę!
SUITA: Możemy też oszczekać sarnę z daleka.
ARIA: A potem położyć się w ciepłym posłanku i śnić o pościgu…
SUITA: A na koniec zjeść pyszny rosołek, który Pani właśnie gotuje.