SUITA: No, nareszcie Pani zauważyła!
ARIA: Zrobiła zdjęcie tych znaków w zbożu.
SUITA: Szczekałyśmy prawie całą noc, a Pani myślała, że polujemy na jeże.
ARIA: Jak zobaczyła te znaki uwierzyła, że szczekałyśmy na UFO.
SUITA: Jasne, nawet nas poczęstowała w nagrodę kabanoskiem.
ARIA: Ale chyba nie wie, że rozmawiałyśmy z piesokształtnym kosmitą?
SUITA: Nawet się nie domyśla. Twierdzi, że znaki w zbożu powstały na skutek wirów wiatru.
ARIA: Poniekąd ma rację. Kiedy UFO unosiło się nad polem pszenicy, tworzyły się wiry.
SUITA: A co sądzisz o tym kosmicznym psie?
ARIA: Jakiś nieogarnięty. Od razu widać, że przyleciał z kosmosu. Pytał o most nad Utratą, bo tam się umówił na spotkanie. Przecież musiał mieć GPS, lub jakieś mapy.
SUITA: Może mu się zepsuł, albo po prostu wyprowadził go w pole.
ARIA: To od czego miał węch?
SUITA: Stracił go w wyniku ewolucji, podobno na jego planecie nie ma niczego, co wydziela zapach, niepotrzebny im węch.
ARIA: To straszne…A on czymś pachniał?
SUITA: Kosmitą, przecież wąchałaś.
ARIA: Mogłam się pomylić… Z początku myślałam, że uciekł ze schroniska.
SUITA: A wiesz, skąd przyleciał? Z Galaktyki Małego Psa!
ARIA: Wiesz, gdzie to jest?
SUITA: Jakieś dwieście, trzysta lat świetlnych stąd.
ARIA: No, niezły ma ciąg…
SUITA: A wiesz, po co tu przyleciał?
ARIA: Wersja, że chciał się nawąchać odpada.
SUITA: No właśnie, przyleciał z misją humanitarną.
ARIA: Żartujesz, komu chciał pomagać?
SUITA: Nam wszystkim i psom ze schronisk.
ARIA: W jaki sposób?
SUITA: Chciał zabrać do siebie bezpańskie psy i pokazać im, jak fajnie się żyje w świecie pozbawionym zapachów. Według nich nasza zacofana planeta śmierdzi, jak kosmiczny kibel. To podobno hamuje rozwój cywilizacji.
ARIA: Dziękuję za taką pomoc. Wolałabym żyć bez cywilizacji , albo w schronisku, niż nie móc powęszyć.
SUITA: Oni wyeliminowali u siebie wszelkie zapachy wiele milionów lat temu.
ARIA: Więc jak teraz żyją?
SUITA: Sterylnie. W specjalnych skafandrach.
ARIA: Wiesz może jak miał na imię ten kosmita?
SUITA: Przedstawił się jako: OPAD.
ARIA: Aha, a ten z którym miał się spotkać?
SUITA: To jego szef: PROMIENIOTWÓRCZY.
ARIA: Rzeczywiście, coś tu śmierdzi…A ten ich statek kosmiczny, to pewnie REAKTOR?
SUITA: Skąd wiesz?
ARIA: Z dedukcji. Lepiej chodźmy się wykąpać, ten OPAD mógł nas skazić czymś sterylnym, co nie ma smaku i zapachu.
SUITA: A potem wytarzajmy się w pachnącej trawie.
ARIA: To lubię…