Aria: Suita, co czytasz?
Suita: Jakiś niedawny artykuł bez daty.
Aria: Jeśli to coś o psach to szczekaj.
Suita: Pewna Australijka przygarnęła porzuconego dobermana z ciężką przeszłością. Nazwała go Khan.
Aria: Dobry uczynek.
Suita: Miała 17-miesięczne dziecko. Dziecko często zostawiała na dworze, ale nie miała jeszcze do psa pełnego zaufania i bała się zostawić ich razem.
Aria: Pies niebezpiecznej rasy, niewiadomego pochodzenia.
Suita: Na podwórku były też inne psy. Mimo to Khan nie sprawiał kłopotów.
Aria: Super. Ale skoro jest o nim artykuł to coś musiało się stać.
Suita: To był 4 dzień po jego adopcji. Tego dnia zostawiła go z dzieckiem sam na sam, ale cały czas miała zwierzaka i dziecko na oku. Wyobraź sobie przerażenie Australijki. Pies najpierw leży spokojnie. Potem staje sie bardzo niespokojny. Próbuje odepchnąć dziecko. Nie udaje mu się. Wtedy łapie dziecko za pieluchę i wyrzuca prawie metr w górę.
Aria: Ojej! Oszalał.
Suita: Matka pobiegła do dziecka. Khan zaczął głośno wyć.
Aria: Koniec świata.
Suita: Okazuje się, że koło psa leży zagryziona mulga zwyczajna, jeden z największych i najniebezpieczniejszych jadowitych węży na świecie, drugi co do wielkości w Australii.
Aria: Pies uratował dziecku życie.
Suita: I omal nie stracił własnego. Wąż ukąsił psa.
Aria: Ojej! Umarł?
Suita: Mama dziewczynki, zobaczyła, że dziecku nic sie nie stało. Wpakowała psa do samochodu i pojechała do najbliższego weterynarza.
Aria: Chyba zacznę lubić weterynarzy.
Suita: Khan otrzymał antidotum. Już doszedł całkowicie do zdrowia.
Aria: A teraz został domowym i medialnym bohaterem.
Suita: A mama nie obawia się już zostawiać dziewczynki samej z psem.
Aria i Suita: Khan. Gratulacje!