SUITA: Znowu szaleje koronawirus.
ARIA: Boisz się o naszych ludzi?
SUITA: Może trochę, ale Oni prawie nie wychodzą z domu.
ARIA: To podobno wcale nie chroni przed zachorowaniem.
SUITA: Panie ciągle z nami wychodzą, ale tylko na podwórko.
ARIA: Wirusy mogą być wszędzie, fruwają razem z ruchem wirowym ziemi.
SUITA: Co ci przyszło do głowy? To niemożliwe.
ARIA: No to jak zarażają się ludzie nie wychodzący z domu?
SUITA: Pewnie istnieją jakieś niezauważalne przyczyny…
ARIA: Mogą się przemieszczać z wiatrem, tak jak dym z papierosów, albo smog. Poprzez kanały wentylacyjne…
SUITA: Przesada, ktoś siedzący w domu, może nie pamiętać, że przyszedł listonosz, albo sąsiadka. Parę chwil rozmowy i zarażenie gotowe.
ARIA: Nasza Pani jeździ do sklepu… Tam też można się zarazić.
SUITA: O czym my szczekamy, przecież nasze Panie chorowały i mają odporność do kwietnia!
ARIA: Ale ostrożności nigdy za wiele.
SUITA: To nie wyszczekuj się przez siatkę do sąsiadów, bo możesz coś załapać od tych burków.
ARIA: One nie podchodzą do samej siatki, wiesz, że są strachliwe.
SUITA: Mogłyby chociaż nosić maski…Pobawmy się w domu, ja biorę świnkę, a ty piłkę.
ARIA: A nie może być odwrotnie, już wygryzłaś ze świnki wypełnienie.
SUITA: Jak mi się znudzi, to się zamienimy.
ARIA: Jak ją pogryziesz na kawałki?
SUITA: To najprzyjemniejsza część zabawy…
ARIA: Tylko zaraz potem Pani wyrzuca resztki świnki do kosza, ja już nie mam szansy się pobawić.
SUITA: Nie marudź, jeszcze są inne zabawki.
ARIA: Te ze sznurkiem do ciągania włażą mi w zęby.
SUITA: Tak ma być, czyścisz sobie ząbki, to specjalny sznurek.
ARIA: A jeśli go niechcący połknę?
SUITA: No to będziesz miała kłopoty.
ARIA: Może lepiej pogryźć gałęzie?
SUITA: Jestem gotowa, krótki spacer po ogrodzie nam nie zaszkodzi.
ARIA: Takie szaleństwo to najlepszy lek na wirusa. I nic nie kosztuje.