Aria: Wpadł Pan. Zabrał nas na krótki spacer, starymi ścieżkami.
Suita: Jakiś dłuższy i dalszy spacer nie wchodził w grę ze względu na zaostrzenia związane ze zwalczaniem wścieklizny.
Aria: Było potwornie duszno. Chmurzyło się. Zbierało się na burzę.
Suita: Było wilgotno. Dużo zapachów. Mało zwierzyny. Tylko jeden duży drapieżnik. Wyglądał na myszołowa.
Aria: Nie było żadnych gryzoni ani ciekawych nor.
Suita: Niektóre dawne ścieżki strasznie pozarastały, tak że ledwo udało nam się przecisnąć. Ale w końcu przeszliśmy.
Aria: Na polach upranych nieco czyściej, ale i tak pełno szybko odrastających chwastów.
Suita: Było mnóstwo motylków. Nie udało się zrobić zdjęcia.
Aria: Pan twierdził, że żeby je oznaczyć trzeba by je złapać.
Suita: Ale stwierdził, że nie ma zamiaru łapać motyli.
Aria: Zresztą nie mial odpowiednich przyborów.
Suita: Było mnóstwo kolczastych ostów. Trzeba było chodzić bardzo ostrożnie.
Aria: Zziajałyśmy sie strasznie i wróciliśmy do domu.
Suita: A oto parę zdjęć. Pan nie miał wcale ochoty robić ich więcej.