Suita: Aria, co czytasz?
Aria: O ratlerku – bohaterze.
Suita: O! Szczekaj dalej.
Aria: To było w woj. kujawsko – pomorskim. Pan spacerował z ratlerkiem. Nagle na ich drodze pojawił się dzik! Był agresywny.
Suita: Brzmi groźnie!
Aria: Ratlerek – spuszczony ze smyczy zaatakował dzika. Panu udało się uciec.
Suita: Fajny pan. Nie ma co.
Aria: Nie miał szans z dzikiem.
Suita: A ratlerek miał?
Aria: Niewielkie. Chociaż jest większy od nas.
Suita: Przeżył?
Aria: Tak. Arnold miał rany szarpane bocznej okolicy ciała i stłuczenie narządów wewnętrznych. Szybko wróci do zdrowia.
Suita: Był dzielny i sprytny. Zupełnie jak Jack Russell Terrier. Potrzebna byłam ja i ty albo 4 inne Jack Russell Terriery żeby zmęczyć dzika. Albo któryś z dużych terierów.
Aria: Dobrze się skończyło. Słyszałam jak znajomy Pana opowiadał, że na polowaniach na dziki psy często odnoszą rany. A jak trafią pod szable dzika to często kończy się to szyciem wyprutych wnętrzności.
Suita: Więcej psów myśliwskich zginęło od kleszczy niż od szabel dzika. Wszystkie mądre psy wiedzą, że trzeba atakować od tyłu i łapać za chwost, a najlepiej za biegi lub szynkę.
Aria: Ten znajomy też tak mówił. Jego airedale terrier wgryzł się podobno kiedyś dzikowi w szynkę. Ten nie mógł go ani zrzucić ani dosięgnąć. Tak zmęczył dzika, że ten padł, a pan go zastrzelił.
Suita: Właśnie. Gdyby pan psa nie wtrącał się byłby to przyjemny pokaz walki biologicznej.
Aria: Można by stawiać zakłady.
Suita: Hazard jest wstrętny, ale jeśli już to stawiałabym zawsze na psa!
Aria: Ja też.
Suita: Chodźmy do kuchni. Może Pani da nam się wgryźć w plasterek szynki!
Aria: Jestem za. Chodźmy.