SUITA: Idę się opalać na słonku.
ARIA: Zaczekaj, ja też!
SUITA: Ale wycieraczka jest moja!
ARIA: Dobra, ja wolę leżeć na trawie.
SUITA: A wyrosła ta trawa, oj wyrosła, nawet krowa by się najadła na naszym trawniku…
ARIA: Albo sarna…
SUITA: Tobie tylko jedno w głowie.
ARIA: Wcale nie, ostatnio często przechodzi koło naszej bramy przystojny terier.
SUITA: To nie terier, tylko jakiś skundlony ratler.
ARIA: Ma barwy teriera.
SUITA: I na tym kończy się jego podobieństwo do nas.
ARIA: Parę razy go oszczekałam…
SUITA: I na tym poprzestań.
ARIA: Brakuje mi towarzystwa, zabawy, biegania z kimś, gry w piłkę…
SUITA: Masz mnie.
ARIA: Ty jesteś leniwą białą kluchą, która tylko węszy za ciasteczkami i ciągle przesiaduje w kuchni.
SUITA: Zaraz cię ugryzę!
ARIA: Uważaj, umiem się odgryźć.
SUITA: Później się z tobą policzę, przypiekłam się na tej wycieraczce, idę na trawę.
ARIA: Nasz ogród kwitnie, jak szalony, powęszymy w kwiatach?
SUITA: Najwięcej drobnych stworzeń jest w bluszczu.
ARIA: Ale najwięcej kretów i gryzoni na klombach. Szkoda, że Pani nie pozwala tam kopać. Chętnie bym wypłoszyła tych amatorów podziemnej darmowej konsumpcji.
SUITA: Zakwitły kolejne kwiatki.
ARIA: Nasz ogród wygląda pięknie. Aż miło powęszyć.
SUITA: Pokażesz mi tego pseudo teriera, którym się tak interesujesz?
ARIA: O, ciekawe po co?
SUITA: Też chętnie go oszczekam…
ARIA: To mój terier, ja go pierwsza wypatrzyłam!
SUITA: Nie interesują mnie skundlone teriery…
ARIA: To idź poszczekać na sarny za płotem.