Suita: Niespodziewanie przyjechał Pan.
Aria: Poszliśmy z Panią i Panem na spacer na pobliskie pola.
Suita: Pan i Pani wypatrzyli sarny. Najpierw jedną.

Sarna
Sarna

Aria: Potem jeszcze dwie. Były daleko.

Dwie sarny
Dwie sarny

Suita: Potem było jeszcze kilka saren, których nikt nie sfotografował.
Aria: Nam nie udało się namierzyć saren bo wiatr wiał w ich stronę.

Nasza Pani w kagańcu .
Suita: Czułyśmy rozmyty zapach, ale nie wiadomo z jakiego kierunku.
Aria: Potem sarny uciekły, omijając dwa traktory pracujące na polu i schowały się na polu rzepaku.
Suita: Aria, wyrywała się kilka razy, aby zrobić koło i namierzyć kierunek.

Aria
Aria biegnąca w przeciwnym kierunku niż sarny

Aria: Ale niedobry Pan odwołał mnie. Wróciłam grzecznie, a Pan zapiął mi automatyczną pięciometrową smycz. Pierwszy raz.
Suita: A mnie nie. Chociaż smycz dla mnie była w torbie.

Aria: Bo ty zawsze wracasz na każde zawołanie.
Suita: A ty często jesteś niegrzeczna i ignorujesz wołania Pana i Pani.
Aria: Mimo wszystko ta smycz jest niezła. Pozwala na sporo swobody, ale nie pozwala na dalsze wypady.
Suita: Po 20 min Pan odpiął ci tę smycz i mogłaś nadal swobodnie biegać.
Aria: Tak. I wtedy już wracałam natychmiast na każde zawołanie, żeby uniknąć chodzenia na smyczy.

Suita: To tylko troska o twoje zdrowie i życie.
Aria: Wiem. Ale sarny mają więcej wolności.
Suita: Teraz sarny rodzą młode i nie powinno się za nimi ganiać. Ale gdy minie okres ochronny i zacznie się sezon polowań z pewnością będziemy znów mogły ganiać za zającami i sarnami. A będzie ich sporo więcej niż teraz.

Aria: No cóż. Ludzie pozwalają nam zawsze na tyle na ile można pozwolić.
Suita: Ale jak nie można to nie można.
Aria: Ale serce wyrywa się za sarnami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *